Dani Alves ma poważne kłopoty. Brazylijski gwiazdor 20 stycznia został zatrzymany przez policję. Były piłkarz "Dumy Katalonii" czy Sevilli FC , miał się dopuścić napaści na tle seksualnym w jednym z barcelońskich klubów. "Zawodnik przebywa w więzieniu Brians 1 w miejscowości Sant Esteve Sesrovires" — pisała hiszpańska "Marca". Sam gracz złożył już zeznania. Sytuację z zawodnikiem skomentowała publicznie jego żona, Joana Sanz. Kobieta wzięła ukochanego w obronę. "Doskonale wiem, kim jest mój mąż, wiem, jak go poznałam. Jest człowiekiem pełnym szacunku. Widziałam wiele razy, jak kobiety zbliżają się do zajętego mężczyzny, chciały spróbować czegoś z moim mężem na moich oczach. Skoro tak się zachowują w mojej obecności, nie chcę nawet sobie wyobrażać, co robią, gdy mnie nie ma"- wyznała 29-latka. Teraz głos w całej sprawie zabrała ofiara piłkarza. 23-latka odniosła się do wydarzeń w klubie. Messi odejdzie z PSG?! Zmienił nastawienie po mundialu Ciemne chmury nad Danim Alvesem. Wyciekły kolejne informacje "El Periodico" opublikowało wersję ofiary Brazylijczyka. Zdaniem kobiety, piłkarz namawiał ją, aby poszła z nim do toalety przed dokonaniem napaści. Dziewczyna twierdziła, że były zawodnik FC Barcelona zamknął ją w łazience w strefie VIP i tam ją zgwałcił. "Piłkarz zmusił ją, by usiadła na nim, następnie rzucił ją na podłogę i zmusił do seksu, któremu się opierała. Potem ją uderzył"- możemy przeczytać w raporcie. Według hiszpańskiego dziennika "La Vanguardia", 39-latek zmuszał dodatkowo kobietę do wypowiedzenia obraźliwych słów podczas napaści seksualnej. Sha'Carri Richardson wyrzucona z samolotu. Wdała się w kłótnię z personelem