O tym meczu chciałby zapewne zapomnieć każdy kibic reprezentacji Polski w piłce nożnej. Po wygranym starciu z Niemcami na PGE Narodowym w Warszawie (1:0), mało kto spodziewał się tak kompromitującego wyniku kilka dni później w Kiszyniowie. Podopieczni Fernando Santosa, choć zaczęli dobrze spotkanie z Mołdawią, prowadząc do przerwy 2:0, to po końcowym gwizdku musieli uznać wyższość rywali, którzy dzięki wygranej 2:3 z "Biało-Czerwonymi" awansowali w rankingu FIFA z 171. na 164. miejsce. Po meczu w internecie dominowały zwroty tj. blamaż, kompromitacja, wstyd. Nie da się ukryć, że porażka naszych Orłów wywołała ogromne poruszenie w mediach społecznościowych. Skrytykowano wszystkich, łącznie z głównym trenerem Fernando Santosem, który nie potrafił wyjaśnić tego, co stało się na boisku w drugiej połowie spotkania. Z kolei Jan Bednarek w rozmowie z dziennikarzami prosto z mostu wypalił, że zarówno on, jak i jego koledzy po 45.minucie gry myślami byli już na wakacjach. W podobnym tonie wypowiedział się po meczu również Jakub Kiwior. Piłkarz Arsenalu Londyn musiał mierzyć się z ostrą krytyką. Zarzucano mu, że w drugiej połowie był cieniem samego siebie. "W jakimś sensie sami strzelaliśmy sobie te gole. Nie jest wcale do śmiechu, choć po raz kolejny okazało się, że faktycznie 2:0 to jest niebezpieczny wynik" - powiedział, cytowany przez "WP SportoweFakty". Teraz gracz londyńskiego klubu ponownie zabrał głos w sprawie porażki w Kiszyniowie i przy okazji wspomniał o hejcie w sieci. Fatalne wieści dla PZPN? Szykuje się problem. Dotkliwy cios dla "Lewego" i spółki Jakub Kiwior odniósł się do porażki z Mołdawią. Nie zamierzał gryźć się w język 23-latek przygotowuje się z kolegami do starcia z drużyną Roberta Lewandowskiego. Arsenal i Barcelona zmierzą się w sparingu, który zostanie rozegrany w Stanach Zjednoczonych. Choć nasz reprezentant koncentruje się na meczu z "Dumą Katalonii", z tyłu głowy zapewne wciąż ma porażkę z Mołdawią. Dziennikarze "Super Expressu" postanowili zagadnąć zawodnika w tej sprawie. Sportowiec przyznał, że widział komentarze w internecie na swój temat i nie jest zadowolony z faktu, że temat wyniku spotkania na wyjeździe wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem w polskich mediach. Mecz Barcelony z Arsenalem odbędzie się na SoFi Stadium w Los Angeles w nocy ze środy na czwartek (27 lipca o godz. 4:30). Orlen wydaje oświadczenie w sprawie reprezentacji Polski i PZPN. Zapadła kluczowa decyzja. A jednak