Quincy Promes obecne gra w rosyjskim klubie Spartak Moskwa. Nazwisko mężczyzny ostatnimi laty owiane jest jednak niechlubną sławą. W 2019 roku zagraniczne media ogłosiły, że jeden z transporterów kokainy został skradziony. Chodziło o paczkę liczącą aż czterysta kilogramów. Jak się okazało, to właśnie 31-letni piłkarz uregulował dług za zaginioną rzecz. Teraz ma ogromne kłopoty z prawem. Zambia opłakuje bohatera narodowego. Zginął po ataku własnych psów Ogromne kłopoty holenderskiego piłkarza. Promes podejrzany o handel narkotykami Niderlandzkie media szczegółowo badają sprawę związaną z 31-latkiem. Według "Algemeen Dagblad", gracz Spartaka przekazał 250 tyś. euro domniemanemu handlarzowi narkotyków Pietowi Wortelowi po tym, jak paczka kokainy została skradziona. Sam piłkarz miał być jednym z członków organizacji przestępczej. Jak się okazuje, w całą sprawę zamieszani byli również inni piłkarze- Kelvin Maynard i Genciël Feller. Mężczyźni zostali zastrzeleni. 31-latek będzie musiał się teraz tłumaczyć przed sądem. Jego powrót do kraju na razie jest wielką niewiadomą. Zagraniczne media donoszą, że Promes złożył wniosek o rosyjski paszport. Ma to mu pomóc w ucieczce przed holenderskim wymiarem sprawiedliwości. W ubiegłym roku mężczyzna został oskarżony o próbę zabójstwa na kuzynie. Sportowiec przyznał się do zaatakowania nożem jednego z członków rodziny. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Ofiara zdarzenia doznała obrażeń kolana. Piłkarza przed tragedią powstrzymał jego ojciec. „Lewy” walczy dziś o trofeum! „Jeśli ich nie będzie, to mnie pozabijacie”