Jessica Ziółek udzieliła wywiadu, w którym nie szczędziła miłych słów pod adresem Anny Lewandowskiej. "Doszła do wszystkiego sama" - mówiła w Kanale Sportowym, nawiązując do biznesowego sukcesu, jaki odnosi żona piłkarza reprezentacji Polski i Barcelony. Z powodzeniem prowadzi kilka firm i nie zatrzymuje się w realizacji zawodowych wyzwań. Do promocji swoich biznesów Anna używa mediów społecznościowych. Raz po raz napomyka o kosmetykach sygnowanych swoim nazwiskiem, proponuje też przepisy oparte o produkty oferowane w jej sklepie internetowym. Ale Instagram wykorzystuje też do innych celów, a mianowicie do "nawracania" na drogę zdrowego stylu życia. W jednym z najnowszych wpisów trenerka zachęca też obserwatorki do zmian w codzienności. "My kobiety w gonitwie codziennych obowiązków często zapominamy o sobie, swoich marzeniach, planach, potrzebach. Chcę Was zachęcić do tego, abyście zrobiły mały rachunek sumienia i zastanowiły się, co chciałybyście zmienić w swoim życiu" - opisuje. Jej słowa wywołały poruszenie. Podobnie jak garść fotografii, którymi podsumowuje ostatni weekend. Od razu zauważono jedno. Krążą zadziwiające komentarze o Annie Lewandowskiej. Żona Roberta w końcu zdecydowanie reaguje Spostrzegawczy internauci zachwyceni elementem stylizacji Anny Lewandowskiej. "Tak w kapciach do miasta?" Na najnowszych zdjęciach widać żonę Roberta Lewandowskiego w różnych sytuacjach. Z uśmiechem na ustach pije kawę w jednej z barcelońskich kawiarni ulicznych, realizuje nową pasję i pływa na desce, relaksuje się na plaży, ćwiczy z córką i pozuje przed obiektywem z mężem. Na części fotografii w oczy rzuca się... obuwie trenerki. Model, który wywołał tak gorącą reakcję, to UGG. W internetowych sklepach można znaleźć go w cenach od około 700 do 1400 złotych. Anna Lewandowska już wcześniej podkreślała, że nieobce jej modowe trendy. Niejednokrotnie uczestniczyła zresztą w popularnych tygodniach mody. Ma w kolekcji stylizacje od najpopularniejszych projektantów, w jej szafie znajdują się też drogie torebki. Stara się jednak zachować umiar. "Miałam taki moment, jakiś czas temu, kiedy pojechałam pierwszy raz na fashion week, że trochę poszalałam. Ale to była dla mnie nowość. Czułam się jednak tym trochę skrępowana. Wiele osób, z którymi miałam bliższy czy dalszy kontakt, powtarzało mi przez wiele lat: 'Kupuj, przecież cię stać, ty jesteś Lewandowska, możesz sobie na to pozwolić'. Albo: 'A ty takiej torebki jeszcze nie masz?'. Rzeczywiście, miałam jeden taki rok, że sobie pokupowałam więcej rzeczy, ale teraz, jak sama widzisz, chodzę w moich kolekcjach" - opowiadała w książce "Imperium Lewandowska". Sygnalizowała, że ostrożne podejście do luksusu to także element wychowawczy córek jej i Roberta. "Myślę, że jeżeli nie będę przywiązywała wagi do markowych, luksusowych rzeczy, to moje dzieci też nie będą. Dla mnie jest ważne, żeby one uczyły się języków obcych, to jest inwestycja" - podsumowywała. Nie odpuszcza Lewandowskiemu, zaczepia go publicznie. Do takich historii nawiązywała była Milika