W Hiszpanii coraz głośniej mówi się o sytuacji dziennikarki sportowej pracującej dla "Gol Television", który należy do katalońskiego Mediapro. Maria Moran zapewne nie była świadoma, że jednym pytaniem oburzy kibiców Realu Madryt. Kobieta zagadnęła trenera "Los Blancos" na konferencji prasowej przed meczem z Realem Sociedad o sytuację Viniciusa. "Czy uważa pan, że czerwona kartka dla Viniciusa byłaby dla niego lekcją związaną z jego nieustannymi dyskusjami z sędziami?" - zapytała Ancelottiego reporterka. Nie ulega wątpliwości, że brazylijski gwiazdor od dłuższego czasu wzbudza wiele zainteresowania na boisku. Skrzydłowy "Królewskich" dość często jest faulowany, a jego rywale rzadko kiedy zostają za to ukarani, co tylko wzbudza irytację piłkarza, który publicznie podważa pracę sędziów. "On nie potrzebuje czerwonej kartki. Wystarczy fakt, ile żółtych kartek już zobaczył. Moim zdaniem jest wystarczające" - odpowiedział dziennikarce szkoleniowiec "Los Blancos". Szalony plan szejka. Czy to się może udać? Piłkarska Anglia nasłuchuje wieści Dziennikarka padła ofiarą hejtu po pytaniu do trenera Realu Madryt Słowa kobiety odbiły się szerokich echem w internecie. Błyskawicznie ruszyła lawina komentarzy. Duża część z nich to obelgi i wyzwiska w stronę Moran. Reporterka za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych pokazała wiadomości, jakie użytkownicy Twittera zamieszczali pod jej wpisem. Padły poważne groźby pod jej adresem. Życzono jej gwałtu i wyzywano jej dziecko. Moran nie zamierzała dłużej znosić tych komentarzy i postanowiła zgłosić całą sprawę na policję. "To tylko niektóre z wielu komentarzy, które otrzymuję za wykonywanie mojej pracy dziennikarskiej. Chcę tylko podkreślić, że moja córka ma 18 miesięcy" - napisała kobieta. Zmarł młody piłkarz. Jego walkę o zdrowie śledziło całe Podhale