Harry Kane w sierpniu ubiegłego roku nawiązał współpracę z byłym klubem Roberta Lewandowskiego. Kapitan reprezentacji Anglii podpisał kontrakt z Bayernem Monachium obowiązujący do 2027 roku. Wielu uważało, że Bawarczycy mają znowu prawdziwego snajpera w swoim składzie, a gracz będzie godnym następcą naszego rodaka. Na razie jednak nie wszystko idzie po myśli 33-krotnego zdobywcy tytułu Mistrza Niemiec. Drużyna zajmuje obecnie drugie miejsce w rozgrywkach Bundesligi, natomiast w Lidze Mistrzów podopieczni Thomasa Tuchela walczyli we wtorek na wyjeździe z Arsenalem Londyn. Starcie zakończyło się wynikiem 2:2. Nie brakowało kontrowersji w tym spotkaniu. Wiele emocji wzbudziła sytuacja w drugiej połowie meczu. Wówczas "Kanonierzy" rozpoczęli grę z piątego metra. Arbiter użył gwizdka, David Raya kopnął piłkę do Gabriela, który... złapał ją w ręce. "Sędzia popełnił błąd. Zdaję sobie sprawę, że to była dziwna sytuacja, ale sędzia gwiżdże, bramkarz kopie piłkę i obrońca łapie ją w ręce. Najbardziej zdenerwowały nas jednak tłumaczenia arbitra na murawie. Powiedział, że to był szkolny błąd i za coś takiego nie da rzutu karnego w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Przecież to okropne tłumaczenie. Co za różnica, jakiego typu był to błąd? Jesteśmy źli, bo to była kluczowa decyzja" - mówił zdenerwowany szkoleniowiec Bayernu. Wielki triumf, a potem jeszcze to. Wyjątkowa chwila dla Lewandowskiego Szokujące informacje w sprawie dzieci Harry'ego Kane'a. Doszło do wypadku Podczas gdy gwiazdor reprezentacji Anglii przygotowywał się z zespołem do wtorkowego meczu w ramach Ligi Mistrzów, jego pociechy uczestniczyły w wypadku samochodowym. Jak doniósł niemiecki "Sport Bild", do zdarzenia miało dojść w poniedziałek (8 kwietnia) około godziny 17:15 blisko autostrady A95 w pobliżu Schaeftlarn, dzielnicy Monachium. Kierowca auta marki Renault chcąc skręcić w lewo, wymusił pierwszeństwo i niestety zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka mercedesem vito, w którym znajdowała się trójka dzieci piłkarza: Ivy (7 lat), Vivienne (5 lat) i Louis (3 lata). Pociechy przetransportowano do szpitala, gdzie wykonano im niezbędne badania. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, choć to wydarzenie na pewno napędziło wiele strachu zawodnikowi, który zabrał głos w sprawie tego groźnego incydentu na trasie. Zrobił to za pośrednictwem swojego rzecznika. "Auta były poważnie uszkodzone. Było wielu rannych w samochodach. Dobrą wiadomością jest to, że nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Mieli dużo szczęścia" - oznajmił BBC Daniel Buck, szef ochotniczej straży pożarnej w Hohenschäftlarn. Ogromne poruszenie pod wpisem Anny Lewandowskiej. Posypały się komentarze