Od kilku miesięcy nie dzieje się najlepiej w reprezentacji Polski. Jeszcze podczas trwania mundialu w Katarze kibiców rozjuszyła wiadomość o nietypowych propozycjach premiera Mateusza Morawieckiego. Polityk zaoferował naszym graczom imponującą sumę za wyjście z grupy. Okazało się, że pieniądze szybko podzieliły zespół i w rezultacie Czesław Michniewicz przestał pełnić funkcję głównego szkoleniowca. Jego miejsce zastąpił Fernando Santos, który miał poprowadzić kadrę do mistrzostw Europy 2024. Na razie jest to droga przez mękę, bowiem "Biało-Czerwoni" wciąż nie są pewni udziału w turnieju. Swoją sytuację skomplikowali dodatkowo po meczu z Albanią. Nasze Orły przegrali w Tiranie z gospodarzami 0:2. Selekcjoner mimo kolejnego fatalnego wyniku nie zamierza jednak myśleć o dymisji. Na konferencji pomeczowej zdradził, że wciąż chce realizować swój plan z drużyną. "Mam się podać do dymisji? Ani dzisiaj, ani jutro. Pytajcie prezesa PZPN. Jeśli on uzna, że dalsza współpraca jest niemożliwa, to ją zakończymy. Z mojej strony dymisji na pewno nie będzie" - zaznaczył trener. Jego słowa wywołały poruszenie w sieci. W sprawie dalszej pracy Portugalczyka w Polsce wypowiedział się Arkadiusz Onyszko. Robert Lewandowski i spółka na ustach Hiszpanów. Padły gorzkie słowa Były reprezentant Polski nie miał litości dla Fernando Santosa. "Ja bym go zwolnił" "Jestem mocno zszokowany. Cała ta konferencja to był jeden wielki mem. To było pokazanie, że ten człowiek kompletnie nie panuje nad niczym. To tak, jakby ktoś go wziął z ulicy i postawił jako trenera" - mówił na kanale "Meczyki" na YouTube emerytowany bramkarz. 49-latek ani nie myślał się hamować. Wypalił, że Portugalczyk swoim podejściem pokazuje, że nie ma szacunku dla kibiców "Biało-Czerwonych". Na ten moment Polacy zajmują czwarte miejsce w tabeli grupy E. O awans na ME będzie trudno. Najbliższe mecze kadrowicze rozegrają w październiku, na wyjeździe z Wyspami Owczymi i przed własną publicznością z Mołdawią. Kamil Grosicki szczery do bólu. "Każde zgrupowanie może być ostatnim"