Anna Lewandowska już od wielu lat zaliczana jest do grona najpopularniejszych WAGs piłkarskich świata. Małżonka Roberta Lewandowskiego wielokrotnie okazywała wsparcie "Biało-Czerwonym" podczas ważnych imprez - dzielnie kibicowała naszej drużynie m.in. podczas ostatniego mundialu w Katarze, dokąd wybrała się w towarzystwie córek oraz innych członków rodziny. Trenerka fitness dopingowała podopiecznych Michała Probierza także podczas czerwcowych meczów towarzyskich poprzedzających wyjazd na Euro 2024. Ku zaskoczeniu wielu kibiców i dziennikarzy, gdy Robert Lewandowski wraz z innymi piłkarzami pojechał do Niemiec, Anna spakowała walizki i... wróciła do Hiszpanii, omijając pierwszy mecz Polaków z Holendrami. Jak się później okazało, 35-latka do słonecznej Katalonii wróciła jedynie na kilka dni i to w celach czysto zawodowych. Po załatwieniu wszystkich ważnych spraw udała się do Niemiec, gdzie zasiadła na trybunach podczas starcia Polska - Austria. Anna Lewandowska na meczu Francja - Polska. Kibice od razu zwrócili uwagę na jedno Najwierniejszej kibicki Roberta Lewandowskiego nie zabrakło także podczas wtorkowego meczu z Francją. Anna Lewandowska na trybunach stadionu w Dortmundzie "przyłapana" została przez dziennikarzy Interii Sport, o czym pisaliśmy na krótko przed meczem. Jeden z obecnych na stadionie przedstawicieli naszego portalu zamieścił w sieci zdjęcie, na którym zobaczyć można było Annę dopingującą mężowi i jego kolegom. Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. Pod wpisem od razu posypały się komentarze. Wiele z nich nie było jednak pozytywnych. Fani polskiego futbolu od razu zwrócili uwagę na stylizację Anny Lewandowskiej. Trenerka fitness bowiem tego dnia nie zdecydowała się na założenie koszulki piłkarskiej reprezentacji Polski, a na "outfit" w ciemnych barwach. "Ubrana jak na pogrzeb", "Kiedyś zakładała barwy narodowe. Kiedyś", "Wygląda na tym zdjęciu jakby była po 50", "Średnio jest zainteresowana grą męża" - stwierdzili kibice. Maserak pokusił się o ocenę tanecznych umiejętności Lewandowskiej. Padło kilka komplementów, a potem takie słowa Fatalna passa Polaków trwa. Znów opuszczą mistrzostwa Europy bez końcowego trofeum To nie był udany występ Polaków na Euro 2024. Jeszcze przed rozpoczęciem europejskiego czempionatu w Niemczech wiadomo było, że "Biało-Czerwoni" nie będą mieli łatwego zadania, jeśli chodzi o wyjście z grupy. Nikt jednak nie spodziewał się, że największe problemy sprawią ekipie Michała Probierza Austriacy. Ostatecznie już po dwóch meczach fazy grupowej nasi reprezentanci mogli być prawie pewni tego, że w fazie pucharowej już nie zagrają. Ostatecznie o losie naszej kadry zadecydował piątkowy mecz Holandii z Francją, który zakończył się remisem. Wówczas stało się jasne, że Robert Lewandowski i spółka po ostatnim meczu fazy grupowej wrócą do kraju. Podczas wtorkowego meczu "Biało-Czerwoni" chcieli pokazać, że mimo eliminacji z Euro 2024 nie zamierzają się poddać i łatwo sprezentować wygraną francuskim piłkarzom. Już od pierwszej minuty widać było, że podopieczni Michała Probierza walczyć będą o każdą piłkę. Ostatecznie po starciu pełnym niepotrzebnych fauli i nieudanych prób wymuszenia rzutów karnych spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Polacy zmagania w fazie grupowej zakończyli więc z jednym punktem na swoim koncie.