Anna i Robert Lewandowscy to jedna z najgorętszych par w świecie show-biznesu. On przez wiele lat brylował na boisku w barwach Borussii Dortmund i Bayernie Monachium, teraz odnosi sukcesy jako gwiazdor klubu FC Barcelona. Ona natomiast swego czasu była jedną z najlepszych zawodniczek uprawiających karate tradycyjne w Polsce. Po wielu latach odnoszenia coraz to większych sukcesów, 34-latka zmieniła nieco ścieżkę kariery zawodowej i została trenerką fitness. Układanie planów treningowych to jednak niejedyne zajęcie Anny Lewandowskiej. Jedna z najpopularniejszych WAGs piłkarskich świata zajmuje się także układaniem planów żywieniowych, sama też prowadzi firmę produkującą zdrową żywność. Od jakiegoś czasu Polka jest również właścicielką firmy sprzedającej naturalne kosmetyki. Ta fotka robi furorę w sieci. Kibice nie mogą uwierzyć. "To fotomontaż" Anna Lewandowska zadała kibicom pytanie. Na reakcję nie trzeba było długo czekać Anna Lewandowska, podobnie jak jej koleżanki, aktywnie działa w mediach społecznościowych. Stara się bowiem utrzymywać dobry kontakt z kibicami. Trzeba przyznać, że udaje jej się to bez zarzutu. "Lewa" nie dość, że regularnie zachęca swoich obserwatorów do uprawiania aktywności fizycznej i prowadzenia zdrowego trybu życia, to na dodatek często dyskutuje z internautami na przeróżne tematy. Tak było i tym razem. Trenerka fitness opublikowała bowiem na swoich kontach społecznościowych zdjęcie w bikini zrobione na jednej z katalońskich plaż i zadała fanom ważne pytanie. Na reakcję kibiców nie trzeba było długo czekać. Pod wpisem Lewandowskiej od razu posypały się komentarze. "Do małej włoskiej knajpki, gdzieś w bocznej uliczce na lampkę wina i kawałek pizzy podawanej z uśmiechem", "Na bezludna wyspę. Ja woda, słońce i cisza...", "Wszystko jedno ważne żeby był mąż dzieci słoneczko i dobre jedzonko"- zdradziły internautki. Nie zabrakło również komentarzy, w których obsypano Annę... komplementami: "Ależ ładnie", "Boska", "Piękna dziewczyna". Tak naprawdę wygląda dziś życie Dawida Kubackiego i jego żony Marty. "Wracamy do normalności"