Na prawdziwej huśtawce znaleźli się w ostatnich latach kibice ŁKS. Gładki spadek z Ekstraklasy w COVID-owym sezonie 2019/20, potem trzyletni pobyt na jej zapleczu. W Fortuna I lidze przychody klubu piłkarskiego są znacznie ograniczone, przez co łodzianie popadli w finansowe zawirowania - najbardziej namacalnym tego efektem było rozwiązanie, z winy klubu, kontraktu przez duńskiego pomocnika Mikkela Rygaarda, dwa lata temu. Sezon 2022/23 zapowiadał się jako przejściowy, ale piłkarze trenera Kazimierza Moskala grali jak natchnieni i na mecie rozgrywek wszyscy I-ligowi rywale oglądali ich plecy. To nie wszystko - awans zaliczyły również rezerwy ŁKS (do II ligi) i trzecia drużyna (do IV ligi). W międzyczasie (końcówka 2022 r.) na horyzoncie pojawił się nowy inwestor i to nie byle jaki. Kupnem ŁKS zainteresowanie wykazał Amerykanin z polskimi korzeniami Philip Platek. To udziałowiec kilku klubów w ligach europejskich (Casa Pia w Portugalii, Spezia we Włoszech) i południowoamerykańskich (America Mineiro w Brazylii). Kapitan ostry jak brzytwa. "Nie nadajemy się"Tomasz Salski, obecny i wciąż aktualny właściciel i szef łódzkiego klubu zapewniał, że finalizacja transakcji jest tuż-tuż. Wiosną mówiono, że terminy są przesunięte, ponieważ włoska Spezia, która jest oczkiem w głowie rodziny Platek spadła z Serie A. W sierpniu na łamach Sportowych Faktów sam Amerykanin potwierdził, że z niczego się nie wycofuje i wkrótce dojdzie do finalizacji transakcji. Tymczasem mija już prawie rok od kiedy strony zaczęły mieć się ku sobie i coraz bardziej wygląda na to, że do mariażu nie dojdzie. To prawda, że Platek dwa razy pojawił się na meczu ŁKS, to prawda że pomógł w transferze Mateusza Kowalczyka do duńskiego Brondby, ale m.in. portal weszło.com pisze, że na dziś do zamknięcia transakcji jest dalej niż bliżej. Być może wpływ na to ma fakt, że Spezia zamiast walczyć o powrót do Serie A przyjęła azymut przeciwny i znajduje się prawie na samym końcu jej zaplecza. Nie dojdzie zapewne do przejęcia łódzkiego klubu, niedobrze też dzieje się na niwie sportowej - "Rycerze Wiosny" są "czerwoną latarnią" ekstraklasowej tabeli. ŁKS-u nie zbawiło zwolnienie trenera Kazimierza Moskala i zastąpienie zaprawionym w bojach duetem Piotr Stokowiec - Łukasz Smolarow. Ten duet zanotował falstart, przegrywając 1-3 z Lechem Poznań na wyjeździe (to jeszcze pół biedy) i aż 0-5 u siebie z Górnikiem Zabrze (klęska, masakra, wstyd, nie wracajcie do domów). Jakby tego było mało, jeden z liderów drużyny, Hiszpan Pirulo naderwał mięsień i przez dłuższy czas nie będzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego. W drugiej i czwartej lidze drużyny ŁKS plasują się w środku tabeli.