"Byłem trochę zdenerwowany. W końcu wszyscy widzą we mnie człowieka, który ma pociągnąć zespół, przecież nie zostałem pozyskany za darmo. Gdzieś w głowie mi to ciążyło. Nie chciałem nikogo zawieść" - stwierdził Żurawski na łamach "Przeglądu Sportowego". "Wszystko działo się błyskawicznie. Przecież jeszcze w poprzednia sobotę w Atenach podpisywałem kontrakt w towarzystwie prezesa klubu, a po tygodniu już miałem poprowadzić drużynę do zwycięstwa nad AEK. Ćwiczyłem tylko raz z nowymi kolegami. Trener spytał, czy jestem gotowy do gry. Odparłem, że chcę pomóc zespołowi. Nie powiedział mi czy wstawi mnie do pierwszej jedenastki" - dodał polski napastnik. "Super, że się udało. Teraz wszystko powinno być łatwiejsze. Czuję, że forma rośnie . Złapałem luz i pewność siebie. Dawno nie było ze mną tak dobrze. To dla mnie bardzo ważne, że strzeliłem gola już w debiucie" - podkreślił "Żuraw", który już stał się ulubieńcem kibiców Larissy. "Słyszałem, jak kibice skandują moje nazwisko. Fani zrobili na mnie wielkie wrażenie. Wiedziałem, że futbol to ich pasja, ale nie spodziewałem się czegoś takiego. Jestem zadowolony ze swojej gry i mam nadzieję, że kibice również są usatysfakcjonowani. Obiecuję, że w następnych meczach będę jeszcze lepszy i fani będą jeszcze bardziej cieszyć się moją grą" - wyznał. "To jest mój klimat. Nie to samo, co chłodna Szkocja. Zawsze mówiłem, że moim marzeniem jest gra gdzieś na południu Europy, choć miałem na myśli Barcelonę" - zakończył z uśmiechem Żurawski.