Napastnik "Białej Gwiazdy", który po odejściu Kamila Kosowskiego i Marcina Kuźby, jest zdecydowany liderem zespołu, stara się nie dramatyzować w związku z ubytkami kadrowymi. - Nie róbmy z tego tragedii. Jeśli będziemy się "dołować", to nic dobrego z tego nie wyniknie - stwierdził piłkarz. - Musimy patrzeć na sprawę optymistycznie. Przyszedł Brasilia i wierzy, że "dziurę" po odejściu Kamila zdoła jakoś załatać. Od razu na pewno nie do końca, ale jest dobrym zawodnikiem i z biegiem czasu powinien się wkomponować w zespół, tym bardziej że kiedyś już grał w Wiśle i klub nie jest mu obcy. Żurawski przyznał, że szczęście dopisało Wiślę w losowaniu III rundy eliminacyjnej LM, ale z drugiej strony przestrzega przed lekceważeniem Omonii Nikozja. - Wszyscy mówią, że na pewno ją przejdziemy, a ten zespół wcale nie jest taki słaby, jak mógłby wyglądać z nazwy - wyjaśnił "Dziennikowi Polskiemu" snajper. - Wiele zależeć będzie od wyniku pierwszego spotkania - u nas. Musimy wykorzystać atut własnego boiska. Kibiców klubu z Reymonta nie napawają wprawdzie optymizmem wyniki zespołu osiągnięte na zgrupowaniu we Francji, ale według Żurawskiego w walce o większą stawkę zobaczymy inną Wisłę. - Dopiero wtedy pokażemy charakter, którego nie brakuje nam też w niektórych spotkaniach towarzyskich, co można było zaobserwować nawet w przegranych sparingach we Francji - powiedział popularny "Żuraw".