Zdążyliśmy przywyknąć, że w ostatnim czasie o Macieju Rybusie mówi się i pisze nieprzychylnie albo wcale. Niedawny kadrowicz nie potępił zbrojnej agresji na Ukrainę, nie opuścił Rosji i nadal zarabia pieniądze w tamtejszej lidze. Decyzję tłumaczy konsekwentnie względami rodzinnymi. Nie dalej jak przed dwoma dniami naraził się polskiej opinii publicznej po raz kolejny. Sieć obiegły zdjęcia Rybusa biorącego udział w obchodach Dnia Zwycięstwa. Do ubrania przypiętą miał czarno-pomarańczową wstążkę św. Jerzego, symbol rosyjskiego nacjonalizmu. Rybus czekał na gola blisko dwa lata. Co dalej z jego grą w Rosji? Na domiar złego Rybusowi długo nie wiodło mu się również na gruncie sportowym. Grał niewiele, regularnie zmagał się z kontuzjami. Na koncie ledwie 119 minut w czterech spotkaniach Premier Ligi. I nagle... pierwszy gol w sezonie 2023/2024. 34-letni pomocnik czekał na to trafienie blisko dwa lata. Dokładnie od 27 sierpnia 2022 roku. Wówczas, jeszcze jako gracz Spartaka Moskwa, zdobył bramkę w ligowej potyczce z FK Fakieł Woroneż. W sobotnie popołudnie Rybus pojawił się w podstawowym składzie Rubina Kazań. W 30. minucie otworzył wynik spotkania z FK Rostów. Drużyna Polaka wygrała mecz 3-1 i po 28 kolejkach zajmuje szóste miejsce w tabeli. Najbliższa przyszłość polskiego zawodnika nadal stoi pod znakiem zapytania. Jego obecny kontrakt wygasa z końcem czerwca. Propozycji prolongaty umowy nikt jak na razie nie przedstawił.