Wszystko wskazuje na to, że mecz ŁKS-u z warszawską Polonią dojdzie do skutku, tak na 99 procent. Łodzianie chcieli przełożyć spotkanie z powodu złych warunków atmosferycznych, ale Ekstraklasa SA nie wyraziła zgody... Można? Można. Dziesięć godziny solidnej pracy przyniosło efekt. Natomiast na efekty zimowej pracy łodzian liczyć jeszcze nie można. Jedyne, co na razie udało się Piotrowi Świerczewskiemu, to zebranie piłkarzy, którzy mają stworzyć drużynę. Piłkarzy, co warto zaznaczyć, którzy mają wiele do udowodnienia, choćby Maciej Iwański, Seweryn Gancarczyk, Wojciech Łobodziński czy Grzegorz Bonin. Ten ostatni jeszcze niedawno reprezentował barwy Polonii. ŁKS do rundy wiosennej przystępuje właściwie z marszu, bez żadnego przygotowania. Czy same nazwiska, dość ciekawe na papierze, wystarczą? Wątpliwe. Polonia, choć gra na wyjeździe, jest zdecydowanym faworytem. Zimą utrzymała skład, wzmocniła go dwoma zawodnikami (Avaram Baruchyan i Władimir Dwaliszwili) i przygotowywała się w naprawdę dobrych warunkach. Trener Jacek Zieliński nie może skorzystać z Tomasza Jodłowca i Macieja Sadloka, ale ma wystarczająco szeroką kadrę, aby ich zastąpić. INTERIA.PL: To dobrze, że mecz z Polonią jednak odbędzie się w piątek? Andrzej Pyrdoł, formalny trener ŁKS: Raczej źle. Dodatkowy tydzień bardzo by się nam przydał, nie mamy pełnego rozeznania co do umiejętności poszczególnych zawodników. Kilku z nich nie jest jeszcze w pełni przygotowanych, więc kilka dni więcej pomogłoby pomóc. Wiadomo, termin rozpoczęcia ligi to sprawa święta. Jak jesteśmy przygotowani, tak do meczu z Polonią musimy podejść. Skład na papierze jest niezły. - To fakt, ale pytanie, kto będzie potwierdzony do gry. W piątek na pewno nie zagra kontuzjowany Łobodziński, czyli piłkarz, który bardzo nam się przyda. Prowizoryczne przygotowania wyjdą od razu na jaw? - Nie potrafię odpowiedzieć. Każdy mecz będzie ciężki, zdobycie punktów będzie trudne. Zwłaszcza, że jesienią było kilka niezłych spotkań, a zabrakło szczęścia. Nie boi się pan powtórki sprzed pół roku? Takiego samego startu? - Do tej pory nie było takiego mądrego co zgodziłby się prowadzić ŁKS. Tarasiewicz zrezygnował, bo uznał, że warunki, które miał są niewystarczające na ekstraklasę. Przestraszył się i uciekł. Nie owijajmy w bawełnę. - Nie chcę go oceniać. Bo będąc w tym samym czasie trenerem Młodej Ekstraklasy, szczerze mu współczułem. Dziś jestem na jego miejscu. Kiedy ŁKS może "wypalić"? - Szczerze? Nie wiem. Każdy w lidze w mniejszy lub większy sposób się wzmocnił, a my dopiero tworzymy drużynę. Taka jest bolesna prawda. Rozmawiał Piotr Tomasik Zapraszamy na relację na żywo z meczu ŁKS - Polonia Warszawa!