Pierluigi Collina zwołał w czwartek telekonferencję, podczas której poruszył m.in. temat doliczonego czasu gry, przy wysokich wynikach na korzyść jednej z drużyn. W ubiegły weekend na europejskich boiskach byliśmy świadkami wielu takich przypadków. Najgłośniejszym jest oczywiście triumf Liverpoolu 7:0 nad odwiecznym rywalem - Manchesterem United. Jednak zdecydowane zwycięstwa odniosły wówczas również zespoły z Polakami w składzie. FC Kopenhaga Kamila Grabary, za sprawą takiego samego rezultatu rozbiła Odense, z kolei PAOK Saloniki - także dzięki trafieniu Tomasza Kędziory - wygrał 6:0 z AO Ionikos. Na kwestię doliczonych minut w tego typu spotkaniach, Collina zwrócił uwagę właśnie na przykładzie historycznych derbów Anglii. Collina nie wyklucza zmian w zakresie doliczonego czasu gry "Doliczono jedną minutę w pierwszej i trzy minuty w drugiej połowie. Jestem w stanie zrozumieć, że doliczanie odpowiedniej liczby minut przy wyniku 7:0 jest trudne do zrozumienia. Jednak w przypadku, gdy regulamin rozgrywek przewiduje, że na koniec przy równej liczbie punktów istotne znaczenie ma różnica bramek, to nawet jeden strzelony lub stracony gol może mieć znaczenie" - powiedział Collina cytowany przez angielskie "Daily Mail". 63-latek podkreślił jednak, że zmiana przepisów w tym zakresie w przyszłości nie jest wykluczona. Chociaż na razie należy to rozpatrywać jedynie jako melodię przyszłości. "Być może w przyszłości wprowadzimy takie zmiany, które sprawią, że zrezygnujemy z doliczonego czasu w przypadkach, gdy pomiędzy zespołami będzie określona różnica bramek. Do tego, konieczna jest jednak zmiana w przepisach gry" - dodał. Nie jest jednak powiedziane, że tego typu korekty będą kiedykolwiek konieczne. Wszystko przez to, że aktualnie FIFA pracuje nad inną rewolucją w przepisach. Chodzi o rozgrywanie spotkań, z naciskiem na efektywny czas gry i zatrzymywanie go w przypadku każdej przerwy w grze.