Syria pokonała Koreę Północną 1:0 w meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata w 2026 roku. Jedyną bramkę w 37. minucie strzelił z rzutu karnego Omar Al-Somah. Z perspektywy przeciętnego fana piłki nożnej najważniejszą informacją było jednak pojawienie się na boisku Kwang-song Hana. Nie widziano go publicznie od stycznia 2021 r., kiedy to wsiadał w samolot w Dosze. 25-latek trafił do Europy w 2015 r., zasilając szeregi Italian Sports Management Academy. Grał w Cagliari, Perugii, aż w końcu podpisał z nim kontrakt Juventus. Jesień 2019 r. spędził w turyńskim zespole do lat 23. "Stara Dama" dość szybko go skreśliła, czując polityczno-sportowe naciski z Pjongjangu - najpierw wypożyczyła do Cagliari, następnie wykupiła, ale tylko po to, by siedem dni później (8 stycznia 2020 r.) sprzedać go z zyskiem. Trzeba przyznać, że wielu ekspertów wróżyło mu świetlaną przyszłość - znalazł się chociażby w gronie 50 najbardziej utalentowanych zawodników do lat 18 według "Guardiana". Był nazywany "Cristiano Ronaldo Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej". Kwang-song Han jest cały i zdrowy. Zagrał w meczu Korei Północnej Napastnik trafił do katarskiego Al-Duhail, umowa ta została jednak rozwiązana na skutek sankcji nałożonych na Koreę Północną przez Radę Bezpieczeństwa Organizację Narodów Zjednoczonych. W 2021 r. piłkarz miał wsiąść we wspomniany samolot lecący w nieznanym kierunku. Niedawno jeden z przyjaciół Kwang-songa przyznał, że ostatnie dwa lata gracz spędził we Włoszech, a w sierpniu wrócił do Korei. Ten scenariusz wydaje się być teraz coraz bardziej prawdopodobny. W przeszłości CNN informowało, że cała jego kariera mogła zostać zaplanowana przez reżim, który poprzez sport chce poprawić swój globalny wizerunek. Nie wyklucza się, że spora część pensji piłkarza mogła płynąć prosto do władz w Pjongjangu.