Książka "Ja Futbol" została napisana przez wieloletniego felietonistę dziennika "Expressen" Matsa Olssona. Skandynawskie media uzyskały już do niej dostęp i cytują fragmenty, szczególnie te dotyczące rasizmu. Piłkarz urodził się w Malmoe w 1981 roku. Jego ojcem jest Bośniak Sefik Ibrahimović, a matką Chorwatka Jurka Gravić. "Moja kariera, zwłaszcza w początkowej fazie, wyglądałaby zupełnie inaczej, gdybym nazywał się Svensson albo Olsson. Z moim nazwiskiem musiałem cały czas walczyć i coś udowadniać, zwłaszcza w reprezentacji" - pisze piłkarz, który zadebiutował w drużynie narodowej w 2001 roku. Podkreśla, że nie był w niej zbyt mile widziany zarówno przez szkoleniowców, jak i innych piłkarzy, a zwłaszcza przez media. Pierwsze lata gry wywoływały falę krytyki gazet, które pisały, że jest co prawda nieoszlifowanym diamentem, lecz kompletnie nie pasuje do gry zespołowej. "Kiedy przegraliśmy, media pisały, że była to moja wina. Również w przypadku, kiedy mecz był słaby pisano, że nie pasuję do drużyny, jestem egoistą i że zakłócam jej rytm. Fala krytyki przygasła nieco, kiedy byłem kapitanem, lecz wszystko się powtórzyło ze zdwojoną siłą przed mistrzostwami świata w Rosji, kiedy pisano, że nie jestem tej drużynie w ogóle potrzebny i że mógłbym jej zaszkodzić" - wyznaje w książce Ibrahimović. W reprezentacji Szwecji rozegrał do 2016 roku, kiedy z niej zrezygnował, 116 meczów i strzelił 62 bramki. Przypomniał też sytuację Jimmiego Durmaza podczas mundialu w Rosji w fazie grupowej, którego faul w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry spowodował rzut wolny i zwycięską bramkę dla Niemiec (2-1). "W kilkadziesiąt minut stał się najbardziej znienawidzoną osobą w Szwecji i grożono mu nawet śmiercią. Rasizm wyszedł wtedy spod politycznej poprawności Szwedów z nieprawdopodobną i niekontrolowaną siłą. Jimmy, podobnie jak ja, urodził się w Szwecji, lecz w rodzinie libańsko-tureckiej i podobnie jak ja jest traktowany jako "svartskalle" (czarny łeb). Gdyby jednak był czystej krwi Szwedem ze starym szwedzkim nazwiskiem, pisano by tylko o braku szczęścia" - ocenił Ibrahimović. Piłkarz opisuje też kulisy przejścia w marcu z Manchesteru United do LA Galaxy, w sprawie którego poważnie pokłócił się ze swoim agentem. "To nie było posuniecie finansowe, a wręcz odwrotnie, chęć pokazania Europie, że po ciężkiej kontuzji wiosną 2017 roku i wbrew głosom o końcu kariery wstałem z piłkarskiego grobu i dowiodłem, że jeszcze poważnie liczę się w tej grze. Dlatego jestem temu klubowi bardzo wdzięczny za to, że dał mi szansę" - podkreślił. Jest to już druga autobiografia piłkarza, który w listopadzie 2011 roku wydał książkę "Ja Zlatan Ibrahimović" (w Polsce "Ja Ibra"), sprzedaną w liczbie 1,5 miliona egzemplarzy w kilkudziesięciu krajach. Zbigniew Kuczyński