Zinedine Zidane pojawi się w Warszawie w środę wieczorem, 4 czerwca. Przyleci z Poznania, gdzie od rana będzie gościem honorowym turnieju piłkarskiego młodzików Danone Nations Cup. W stolicy spędzi cały następny dzień. Bez honorów? - Obecnie trwa ustalanie szczegółowego planu wizyty, który Zidane będzie musiał zaakceptować - mówi osoba, która zna kulisy przyjazdu gwiazdy do Polski. - Proszę mnie więc nie pytać, w którym hotelu się zatrzyma, gdzie zje obiad, co zwiedzi i czy wybierze się na zakupy do Złotych Tarasów... Większość znanych gości, np. Michael Douglas, który promował w stolicy Archipelag Balearów, zatrzymuje się w Hotelu La Regina na Nowym Mieście. Za apartament prezydencki trzeba tam zapłacić ponad sześć tys. zł za dobę. Zizou może zmienić ten zwyczaj. - W organizacji turnieju, który firmuje Zidane, bierze udział grupa hotelowa Accor. Niewykluczone więc, że piłkarz zatrzyma się np. w Victorii przy placu Piłsudskiego, hotelu, który należy do tej grupy i jest tańszy od La Reginy - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Kompromitacja... Po zameldowaniu się w hotelu 36-letni Zizou na pewno weźmie udział w konferencji prasowej. Opowie o idei turnieju i potencjale młodych piłkarzy, który koniecznie trzeba wykorzystać. - Później planowane jest megawydarzenie. Niewykluczony jest wspólny mecz z premierem Tuskiem! - mówi nasz informator. - Rozmowy się toczą. Kancelaria premiera nie podjęła jeszcze decyzji, ale dowiedzieliśmy się, że poważnie ją rozważa. Co Zidane będzie robił w mieście po meczu? Być może odwiedzi stadion Marymontu Warszawa, gdzie w 1987 roku zagrał pierwszy mecz w barwach reprezentacji Francji. A wtedy może być kiepsko... Tętniący niegdyś życiem obiekt na 10 tys. widzów przypomina dzisiaj klepisko. Korzystają z niego adepci szkółki piłkarskiej RKS Marymont Warszawa. - Od czasu wizyty Zidane stadion mocno się zmienił i teraz nie wygląda najlepiej - przyznaje Andrzej Gniadek, dyrektor klubu. - Brakuje nam pieniędzy na remont. Łza się w oku kręci Podczas warszawskiego turnieju Syrenka Cup w 1987 roku Zidane był 16-letnim juniorem. - Zostało mi w pamięci to dziwne nazwisko i imię: Zinedine Zidane - wspomina Marek Cegliński, obecnie dziennikarz "Rzeczpospolitej", a w 1987 roku spiker turnieju. Choć ostatecznie Francuzi wygrali zawody, najlepszym piłkarzem został Norweg Tommy Bagroen. Umiejętności Zidane z tamtego okresu ekspertom nie zapadły w pamięć. Nie ma nawet pewności, czy mieścił się w pierwszym składzie. - Zizou zadebiutował w lidze francuskiej dopiero w rok po Syrenka Cup. Dopiero wtedy jego kariera nabrała tempa - mówi Dariusz Łuszczyna, zastępca redaktora naczelnego magazynu Futbol.pl. - Kilka lat później stał się najlepszym kreatorem gry na świecie. Czy był też najlepszym piłkarzem w ogóle? Można się spierać. Na pewno był wybitnym zawodnikiem. Świetne wyszkolenie techniczne sprawiało, że piłka przy nodze mu nie przeszkadzała. Potrafił zrobić z nią chyba wszystko. Był typowym liderem, który decydował o sposobie gry całej drużyny. To dzięki niemu Francja dwukrotnie zagrała w finale Mundialu. W 2001 roku Real Madryt wykupił Zizou z Juventusu Turyn za 65 mln dolarów - to do dzisiaj niepobity rekord transferowy w futbolu. Zizou karierę zakończył po finale Mistrzostw Świata w 2006 roku. Choć mecz wygrali Włosi, to Zidane był bohaterem wieczoru. Fragment spotkania, kiedy Francuz uderza głową w klatkę piersiową jednego z przeciwników, bez końca powtarzały telewizje z całego świata. Zidane jak Bush Mimo że do wizyty piłkarza pozostały jeszcze ponad cztery miesiące, przygotowania już trwają. Niedługo do stolicy mają przyjechać agenci osobistej ochrony Zidane. Sprawdzą miejsca, w których w czerwcu pojawi się Francuz. - Podobne procedury stosuje się przy okazji wizyt prezydentów i koronowanych głów - komentuje Mariusz Piekarski, ekspert od bezpieczeństwa. Sprawdziliśmy jednak, że Zizou szczególnie nie obawia się warszawiaków. Jego ochroniarze sprawdzają wszystkie miejsca na świecie, do których piłkarz się wybiera. Maciej Cnota, Stefan Wroński