Dzień przed szlagierowym meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów w Monachium Francuz bardzo ostrożnie wypowiada się o pojedynku na Olympiastadion. - Nigdy nie jest ważne czy gramy pierwszy mecz u siebie, czy jak w tym przypadku na terenie rywala. Zawsze wydaje się, że lepiej grać rewanż na własnym stadionie, ale popatrzcie na nasz przykład ostatnich meczów z Valencią w Pucharze Hiszpanii. Pierwszy mecz zagraliśmy w Madrycie, wygraliśmy wysoko (3:0 - przyp. red.) i nie mieliśmy również problemów w rewanżu (Real wygrał 2:1) - wyjaśnia "Zizou". - Z takim rywalem jak Bayern trzeba zagrać oba spotkania na maksymalnym zaangażowaniu. Kluczem niewątpliwie będzie gol strzelony w Monachium. Żeby myśleć o awansie trzeba zdobyć jedną lub dwie bramki i myślę, że przynajmniej jedną strzelimy. Jestem tego pewien, chociaż ja mogę mieć z tym problem, bo mój przyjaciel Willy Sagnol obiecał, że mnie dobrze przypilnuje - stwierdził dyplomatycznie Zidane, który nie ma jeszcze sprecyzowanego wymarzonego rywala dla "Królewskich", jeśli uda im się awansować do tegorocznego finału LM. - Jak wyeliminujemy Bayern, to będziemy się dopiero zastanawiać co dalej. Jest tyle silnych drużyn, Arsenal, Chelsea, Juventus. Każdy piłkarz myśli o triumfie w Lidze Mistrzów. My musimy myśleć zawsze o najbliższym meczu, a nie marzyć, bo źle się to dla nas skończy. Zagramy bez strachu, chcemy wygrać i zrobić to dla ... Ronaldo. On nie triumfował jeszcze w tych rozgrywkach, a taki piłkarz zasługuje na takie trofeum - wyznał Zidane.