Pod siedzibą władz miasta odbyła się demonstracja, której hasłem przewodnim było "Chcemy Legii". Władze miasta twardo stały na swoim stanowisku, że nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa na stadionie. Nie pomagały zapewnienia kibiców obu stron, że mecz odbędzie się w sportowej atmosferze. Kibiców wsparł, składając formalne odwołanie, PZPN. Dopiero na dwie godziny przed meczem decyzję prezydenta uchylono. Na stadion wejść mogli więc tylko ci kibice Legii, którzy mimo wszystko wybrali się do Poznania. Atmosfera na meczu rzeczywiście była świetna. Kibice obu drużyn siedzieli na jednej trybunie. Część fanów Legii została dowieziona na stadion przez poznaniaków. Miejscowi brawami przywitali nie tylko drużynę Lecha ale również gości z Warszawy, czym chyba sami piłkarze byli mocno zaskoczeni. Po stadionie krążyła wspólna fala, obyło się bez wyzwisk, wulgaryzmów i głupich piosenek. Na taki mecz nie strach było zabrać dziecko lub dziewczynę czy żonę. Trudno oczekiwać, żeby Legia była tak przyjmowana na wszystkich stadionach w Polsce. Być może jest to jednak początek nowej "zgody" w polskim światku kibiców. W latach siedemdziesiątych w podobnych okolicznościach narodziła się przecież trwająca do dziś zgoda między Pogonią Szczecin a Legią. Głosy kibiców są zgodne. Mecz w Poznaniu był niesamowitym przeżyciem dla wszystkich obecnych na stadionie. Czy takie widowiska staną się stałym elementem polskiej piłki nożnej? Namawiamy kibiców innych zwaśnionych klubów, np. Wisły i Cracovii do brania przykładu z fanów z Poznania i Warszawy...