Żewłakow zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji strzelców. Do prowadzącego Sambegou Bangoura ze Standardu Liege brakuje polskiemu napastnikowi dwóch trafień. - Ciężko może być wywalczyć koronę króla strzelców grając w drużynie broniącej się przed spadkiem, ważniejsze jest byśmy utrzymali się w lidze - powiedział Żewłakow na łamach "Przeglądu Sportowego". W sobotę drużyna Excelsioru przełamała serię czterech porażek z rzędu. - Coś drgnęło, ale nie jest to powód do wielkiego zadowolenia, Lokeren nie należy do potentatów - podkreślił piłkarz. Żewłakow chciał w zimowym okienku transferowym opuścić belgijski klub. Polak miał ofertę z francuskiego Caen, ale działacze Excelsioru nie wyrazili zgody na transfer. - W sobotę wpłynęła do klubu oferta opiewająca na 700 tysięcy euro. Mouscron odrzuciło jednak tę ofertę, w niedzielę Caen zwiększyło nieco kwotę, jaką było gotowe za mnie zapłacić. Klub jednak i tak mnie nie puścił. Działacze stwierdzili, że ze względów sportowych nie mogą osłabiać drużyny. Teraz muszę liczyć, że dzięki dobrej grze zwrócę na siebie uwagę innych klubów - podkreślił Żewłakow.