- Czy podział biletów dokonany przez PZPN zadowoli kibiców? - Jest określona pula i praktycznie nie można jej przekroczyć. Trzeba było w miarę sprawiedliwie dokonać podziału i myślę, że nam się to udało. Tym, którzy z jakichś powodów nie będą mogli uczestniczyć w tym narodowym święcie w Niemczech z góry mogę przeprosić, ale na każdy mecz trzeba by przygotować 300 tysięcy miejsc, żeby zadowolić wszystkich. - Ile będzie biletów w dyspozycji PZPN na mecze fazy grupowej? - W fazie grupowej na pierwszy i trzeci mecz czyli z Ekwadorem i Kostaryką niewiele ponad 3 tysiące. Natomiast na mecz z Niemcami w Dortmundzie, tam stadion jest trochę większy, będzie dokładnie 4510 biletów. - Jak odeprze pan zarzuty, że spora część biletów trafi do działaczy związku? Dla nas kibicem jest każdy, kto otrzymuje bilet z naszej puli. Trudno mówić, że kibicem nie jest chłopak, który gra w lidze okręgowej w Lubuskiem, a który dostanie bilet z puli związku okręgowego w Zielonej Górze. Nie chciałbym, żeby kibic był utożsamiany tylko z jedną stroną stadionu. Wszyscy, którzy znajdują się na stadionie są kibicami, a to że reprezentują różne środowiska to już zupełnie co innego. - Coraz mniej jest biletów dla kibiców "z ulicy", dlaczego takie wydarzenia przeradzają się w imprezy dla sponsorów? - Gdyby nie było sponsorów, to pewnie nie byłoby radia, telewizji... Niestety jest pewna grupa sponsorów, która płaci ogromne pieniądze po to, żeby w ogóle można było takie imprezy przeprowadzać, transmitować. Kibic tutaj jest niestety coraz bardziej biernym obserwatorem tego wszystkiego. Nie ma ludzi, którzy organizują to wszystko na własny koszt, myślę, że nikogo nie byłoby na to stać. Paweł Amarowicz, Warszawa