Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Słyszałem, że wprowadzenie VAR-u to nie koniec modernizowania futbolu? Zbigniew Boniek, prezes PZPN-u: Jestem właśnie w Londynie, gdzie na corocznym posiedzeniu zbiera się IFAB. Jestem członkiem Piłkarskiego Zespołu Doradczego. Raz na rok omawiamy różne projekty zmian w przepisach. Żaden z nich nie jest wprowadzony bez konsultacji i żmudnych, dokładnych testów na boisku. To FIFA wprowadza zmiany na wniosek IFAB-u i nie robi nic na wariata. VAR, szczególnie u nas, został wprowadzony błyskawicznie i pomyślnie. To była dosyć rewolucyjna zmiana. - To prawda, choć VAR może zostać jeszcze unowocześniony, ale nawet to nie uczyni go idealnym, bo sama piłka nie jest idealna. Na przykład zawsze będą kontrowersje wokół tego, czy ktoś kogoś popchnął zgodnie z przepisami, czy wbrew im. VAR nas przed tym nie uratuje, natomiast wyklucza poważne błędy, które wypaczały wyniki meczów. Jaką zmianę po VAR-ze szykujecie? - Idziemy dalej, zastanawiamy się nad rzutem karnym. Inicjatorem modyfikacji dotyczącej "jedenastki" jest Pierluigi Collina (były świetny sędzia i szef sędziów UEFA w latach 2010-2018 - przyp. red.). Zastanawiamy się nad modyfikacją karnych od trzech-czterech lat. Jakie są na dziś fakty w sprawie "jedenastek"? Aż 75 procent z nich jest wykorzystanych, to obrazuje dobitnie przewagę drużyny atakującej. Jednocześnie trudno znaleźć karny, który byłby wykonany prawidłowo, czyli do momentu strzału bramkarz obie nogi trzyma na linii, a zawodnicy z pola nie wbiegają w pole karne. Trzeba się zastanowić, czy tego martwego w gruncie rzeczy przepisu nie zmodyfikować. W jaki sposób? - Dzisiejsze karne niesamowicie premiują napastnika. Jeśli nawet nie strzeli, to ma szansę na dobitkę. Zastanawiamy się, czy nie wyrównać choć trochę szans poprzez zlikwidowanie dobitek, czyli w praktyce rzut karny mógłby się zakończyć na trzy sposoby: bramką, rzutem rożnym, albo wznowieniem gry od bramki. Sam nie wyrobiłem sobie jeszcze zdania na ten temat, ale uważam, że likwidując dobitki zlikwidowalibyśmy problem przepychających się, czasem nawet boksujących się piłkarzy przy linii pola karnego, w walce o pozycję. A co z bramkarzem i koniecznością trzymania obu stóp na linii bramkowej? - Rozważamy modyfikację przepisu, poprzez dopuszczenie ruchu jedną nogą, którą bramkarz mógłby się szykować do przemieszczenia w róg, czy do wyskoku, by zwiększyć szanse na obronę "jedenastki". Nad czym się jeszcze pochylicie w Londynie? - Dręczy nas kolejny problem - archaiczny przepis o rzucie wolnym pośrednim. Głośniej, bądź ciszej, ale mówiło się o tym od dawna, więc wiadomo, że wcześniej czy później on zostanie zmieniony. Po co w ogóle jest rzut wolny pośredni? Sam tego nie rozumiem. Jeżeli jest spalony, a ktoś ma "petardę", to dlaczego nie może uderzyć z 70 m na bramkę? Niech strzela! Po co mu ma zabraniać to przepis?! Jeżeli bramkarz złapie piłkę podaną przez swojego kolegę, albo następuje niebezpieczne zagranie na ósmym metrze, to dlaczego nie umożliwić strzału od razu?! Ciekawe. Czym jeszcze się zajmiecie? - Dzisiaj obowiązuje zasada, że sędzia jest powietrzem. Rzadko, bo rzadko, ale jednak zdarzy się, że obrońca wybija piłkę i trafi w sędziego, dzięki czemu przeciwnik wychodzi sam na sam z bramkarzem i strzela bramkę. Innym razem, przy ewidentnie niecelnym strzale, piłka odbija się od arbitra, zmienia kierunek, by wpaść do siatki. Czy takie gole powinny być uznane? Wedle dzisiejszych przepisów tak, ale moim zdaniem nie jest to zgodne z duchem sportu. Dlatego zastanawiamy się nad tym, aby w takich sytuacjach nie zaliczać bramek, a grę wznawiać rzutem sędziowskim. Wspomniał pan, że VAR może zostać zmodyfikowanym. Na czym by ta zmiana miała polegać? - Wiadomo, że dzisiaj VAR interweniuje w czterech sytuacjach: czy była bramka czy nie, czy był rzut karny czy nie, czy należała się czerwona kartka i przy błędnej identyfikacji zawodników. Dochodzi jednak do sytuacji, w której sędzia omyłkowo dyktuje rzut rożny, z którego pada bramka. VAR to widzi, ale nie może podpowiedzieć sędziemu. Zastanawiamy się nad tym, czy tego nie zmienić. We wprowadzaniu wszystkich zmian jesteśmy ostrożni. Nie chcemy doprowadzić do tego, że np. za 20 lat VAR całkowicie zastąpi sędziego, a na boisku piłkarze dowiedzą się o jego werdykcie za pośrednictwem głośników. A co z wyeliminowaniem tak denerwującej gry na czas? Pojawiają się głosy, by wprowadzić czysty czas gry. - Piłka ma swoją dynamikę, ona nie narodziła się jako gra, w której jest mierzony efektowny czas gry. Jeżeli go ktoś kiedyś wprowadzi, to ja mam nadzieję, że tego nie doczekam. Nie znaczy to, że musimy bezradnie patrzeć na to, jak ktoś marnuje czas, symulując kontuzję, czy odwlekając wykonanie stałego fragmentu gry, czy zejście na zmianę. Sędziowie mają dziś narzędzia na korygowanie tego. Nigdzie nie jest powiedziane, że do pierwszej połowy ma być doliczana tylko minuta-dwie, a do drugiej od trzech do pięciu. Jeżeli w trakcie meczu doszło do trzech przerw na weryfikację VAR, wprowadzono sześć zmian, to już za każdą zmianę sędzia powinien doliczyć pół minuty. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w takim meczu przedłużyć drugą połowę o dziewięć minut, bo czas został zmarnowany. W sprawiedliwym obliczaniu jego strat sędziemu głównemu może przecież pomagać sędzia techniczny. Która z tych zmian ma największe szanse powodzenia? - Najmniejsze ma modyfikacja przy rzucie karnym, ale nawet ją przeanalizujemy. Na nasze spotkanie przygotowano sporo materiałów, ciekawych analiz. Będzie co robić. Jaka będzie procedura wprowadzenia zmian, jeśli doradzicie FIFA je wprowadzić? - Najpierw mielibyśmy rok-dwa prób w imprezach niższej rangi w stosunku do MŚ czy ME, czyli na MŚ do lat 20, czy Pucharze Konfederacji. Testy będą długie i dokładne, a dopiero po nich ewentualna zmiana zostanie wprowadzona. Rozmawiał: Michał Białoński