Alves od 20 stycznia na mocy wyroku hiszpańskiego sądu przebywa w areszcie, z którego nie ma prawa "wykupić się" wpłacając kaucję. Wszystko jest częścią sprawy rozpoczętej po oskarżeniu wniesionym przez kobietę, zarzucającą Alvesowi zgwałcenie jej w toalecie jednego z klubów nocnych Barcelony. Według jej zeznań miała być przekonana, że Brazylijczyk prowadzi ją do swojego pokoju, a tymczasem dwójka udała się do toalety, gdzie Alves miał dokonać napaści seksualnej. Nowi prawnicy Alvesa mają przedstawić dowody pozwalające mu wyjść na wolność Utytułowany piłkarz broni się z kolei mówiąc, że stosunek między nimi odbył się za zgodą obu stron i oboje wyrazili chęć udania się do toalety. Alves początkowo zaprzeczał, że między nim a kobietą doszło do jakiegokolwiek zbliżenia, w kolejnych zeznaniach dodał jednak, że nie chciał przyznać tego faktu, bo byłoby to jednoznaczne z przyznaniem się do zdrady. Jego żona, modelka Joana Sanz, z kolei okazywała mężowi pełne wsparcie od momentu, gdy ten trafił do aresztu, chociaż jej nastawienie chyba zmieniło się w ostatnim czasie. Według hiszpańskich mediów nowy zespół adwokacki Alvesa ma mieć dowody na to, że stosunek odbył się za zgodą obu stron, a argumentują to międzi innymi układem pomieszczeń w klubie. W poniedziałek obrońcy piłkarza mają wnieść apelację do decyzji sądu z 20 stycznia. Prawnicy mają być też przekonani, że w obliczu nowych dowodów ich klient opuści areszt w ciągu najbliższego miesiąca.