Na razie wiemy, że ukraińskie kluby będą rozgrywały mecze w europejskich pucharach na polskich stadionach - Dynamo Kijów i Zoria Ługańsk mają zagrać w Łodzi, tak jak reprezentacja Ukrainy, Szachtar Donieck zapewne wybierze Warszawę. W grę wchodził też Kraków. Polacy pomagają Ukraińcom jak mogą, więc za ciosem chce iść Ałeh Dułub, prezes klubu FK Lwów, który występuje w Premier Lihie, wraz z Szachtarem, Dynamem Kijów czy innym lwowskim klubem, Ruchem. Mieszana liga polsko-ukraińska to jedyna szansa Prezes Dułub, który - co ciekawe - jest Białorusinem, nie wierzy w to, że w sierpniu uda się rozpocząć nowy sezon piłkarski w Ukrainie. - Chciałbym, aby tak się stało, ale prawdopodobieństwo zniszczenia ukraińskich obiektów sportowych jest duże. Nie mamy gdzie grać, nie wiemy jak zagramy i kto zagra - mówi w ukraińskich mediach i wysuwa plan dość zaskakujący. To wizja połączenia ligi polskiej i ukraińskiej. - Powinniśmy grać ligę w Polsce, nie w Ukrainie. To bezpieczniejsze, a biorąc pod uwagę skalę pomocy Polaków dla Ukrainy, stadiony byłyby pełne - uważa. I proponuje jakiś system połączonych rozgrywek polsko-ukraińskich. Jego zdaniem, szczegóły są do dopracowania, ale inaczej się nie da. Sezon w Ukrainie raczej nie ruszy.