O tej propozycji wspomina prezydent Azjatyckiej Konfederacji Piłki Nożnej (AFC), szejk Salman bin Ebrahim Al-Khalifa. Nie jest Saudyjczykiem, to członek królewskiej rodziny Bahrajnu. - Arabia Saudyjska jest zdolna do przeprowadzenia mistrzostw świata jako jeden z najlepiej przygotowanych do tego krajów regionu - mówi. Jego zdaniem, piłkarski mundial powinien po raz trzeci trafić do Azji - po mistrzostwach z 2002 roku, które odbyły się w Japonii i Korei Południowej, a także zeszłorocznych w Katarze. Pytanie tylko, kiedy. Arabii Saudyjskiej zależy na mistrzostwach świata w 2030 roku. Saudyjczycy kolekcjonują duże imprezy sportowe w wielu dyscyplinach, ale mundial miałby być koronnym wydarzeniem. Jak informowaliśmy, wyścig saudyjski po duży sport to element przebudowy kraju i utrzymania w nim stabilizacji w obliczu zmian zachodzących na świecie. Dlatego największy kraj Półwyspu Arabskiego nie będzie ustawał w wysiłkach. Arabia Saudyjska o krok za Katarem W kwestii mundialu Arabia Saudyjska została uprzedzona przez Katar, który jako pierwszy w regionie Zatoki Perskiej tak mocno zorientował się na sport i - mimo wielu obiektywnych przeciwskazań - sprowadził do siebie piłkarskie mistrzostwa świata w 2022 roku. Saudyjczykom pozostaje być tym drugim państwem, ale przeszkadza im bliskość niedawnego turnieju katarskiego. Saudyjczycy słusznie zapewne założyli, iż FIFA nie będzie skłonna organizować turnieju tak szybko raz jeszcze w kraju arabskim. Prawdopodobnie po to, aby uniknąć zarzutów związanych z tym, że tak często mistrzostwa świata organizowane są w Azji czy też wręcz w krajach arabskich i Zatoki Perskiej, co drugą edycję. Teraz Arabia Saudyjska może powiedzieć, że jest tylko jednym z kandydatów, a turniej nie jest przewidziany dla Azji, ale po raz pierwszy w historii dla trzech kontynentów, także Europy i Afryki. Egipt sparaliżował plany Arabii Saudyjskiej Plan legł w gruzach po tym, jak Egipt odmówił. Propozycję saudyjską uznał za protekcjonalną i uważa, ze nie potrzebuje pomocy Rijadu, by ubiegać się o takie imprezy. Ma swoje interesy i swoje ambicje. Egipcjan stymuluje fakt, że Maroko zamierza walczyć o mundial samodzielnie, a także sytuacja z Meksykiem, który zgodził się na wspólna kandydaturę ze Stanami Zjednoczonymi (i Kanadą), po czym okazało się, że na jego obiektach odbędzie się niewiele meczów mundialu 2026. Arabia Saudyjska w pojedynkę czy też nawet z Grecją ma małe szanse na otrzymanie turnieju w 2030 roku, więc szejk Salman bin Ebrahim Al-Khalifa zasugerował jej, by jednak się wstrzymała i skupiła na edycji 2034 roku. Wtedy będzie mogła próbować samodzielnie, nie szukać forteli, a jednocześnie bardziej oddali się od mundialu katarskiego i uniknie kolizji z jubileuszowymi mistrzostwami na 100-lecie imprezy, które FIFA ma sporą ochotę przyznać Ameryce Południowej (kandydatura Argentyny, Urugwaju i Paragwaju). - Arabia Saudyjska może spokojnie pomyśleć o mistrzostwach w 2034 roku. Oczywiście, jeśli się uda teraz, to dlaczego nie, ale warto myśleć przyszłościowo - uważa bahrajński szejk. Problem w tym, że w 2034 roku w Rijadzie mają się odbyć Igrzyska Azjatyckie, wielka impreza sportowa, największa na kontynencie i niezwykle prestiżowa dla Saudyjczyków. Co ciekawe, ją także organizują po Katarze - w 2030 roku igrzyska odbędą się w Doha (a najbliższe w 2026 roku - w Nagoi, w Japonii). Na edycję mundialu w 2034 roku nie ma jeszcze oficjalnych ofert. Chętna jest Indonezja, ale jej propozycję zrujnowały ostatnie afery - tragedia na stadionie w Malang, a także odebranie temu krajowi mistrzostw świata U-20 z uwagi na antysemityzm i nie wpuszczenie na losowanie reprezentacji Izraela. W grę wchodzi także wspólna oferta Korei Południowej i Korei Północnej, być może z Japonia, a być może samodzielna oferta Chin. Rozważają zgłoszenie się Australia i Nowa Zelandia, a także Nigeria i wspomniany Egipt.