Do chwili przerwania spotkania z powodu awantur na trybunach Grashoppers prowadził 2-1. Gazeta "Blick" napisała w poniedziałek o "czarnej niedzieli" w miejscowym i szwajcarskim futbolu, a obserwatorzy wspominają, że na stadionie byli świadkami "szokujących scen". Media relacje z tych wydarzeń tytułowały "Wojna na Letzigrund". "Sympatycy obu zespołów się bili, ludzie uciekali w popłochu, a dzieci płakały. To wielkie szczęście, że nikt nie zginął" - ocenił jeden z obecnych na meczu. Dyrektor sportowy FC Zurich Freddy Bickel przyznał, że po raz pierwszy zetknął się z przerwaniem ligowego spotkania w Szwajcarii. "Zagrożenia dla bezpieczeństwa piłkarzy nie widziałem, ale bałem się, by nie doszło do tragedii na trybunach" - zaznaczył.