Trochę szkoda, że na własne życzenie punkty w Gdańsku stracił dotychczasowy lider - Polonia Warszawa. Podopieczni Jacka Zielińskiego I wypracowali nie mało okazji strzeleckich, ale wszystkie zmarnowali. Chyba trochę się przestraszyli tego liderowania. Wisła złapała wyraźnie drugi oddech i znowu prezentuje szybkość i polot, którymi przewyższa rodzimą ligę. Akcją z serii "palce lizać" była ta zakończona golem na 2:0 autorstwa Pawła Brożka. Wszystko zaczął udanym dryblingiem Marcin Baszczyński, który z taką formą powinien znaleźć miejsce w kadrze Leo Beenahakkera. Wiślacy wymienili 11 podań, przeprowadzili dwa dryblingi (oprócz "Baszcza" zrobił to Tomasz Jirsak), a wszystko efektownym strzałem z powietrza zakończył "Brozio". Arka trochę zbyt łatwo złożyła broń i nic nie dały ponaglenia do bardziej efektywnej gry jej trenera Czesława Michniewicza. Wiślakom wystarczyło pół godziny koncentracji i gry na "maksa" i wszystko było jasne. W czwartek w starciu z Tottenhamem podopieczni Macieja Skorży muszą być gotowi na 90-minutowy bój, a może i na dogrywkę. Powrót do wysokiej formy potwierdzili legioniści. Błyskawiczne ataki były za szybkie dla Piasta, ale prawdziwy sprawdzian ognia i wody czeka ekipę Jana Urbana w niedzielę w Poznaniu. A Lech? Lech zagrał swoje i nie przejął się tym, że ŁKS u siebie z byle kim nie przegrywa. Tym razem niefart strzelecki dopadł Roberta Lewandowskiego. Mógł ustrzelić hat-tricka, a skończyło się na niczym. Mógł tylko się pocieszać wygraną "Kolejarza" i decyzją Ekstraklasy SA, która sprawiedliwie za mecz z Wisłą odebrała gola Stiliciowi i przyznała go młodemu Lewandowskiemu. Cracovia ostatnio grała beznadziejnie, ale remis, jaki osiągnęła we Wrocławiu z najgroźniejszym spośród beniaminków (nie licząc Polonii, która ma przecież skład Groclinu) jest dobrym prognostykiem dla zespołu Stefana Majewskiego. A Paweł Nowak przejdzie do historii jako jeden z nielicznych obok Kazimierza Deyny piłkarzy, który potrafił strzelić gola - i to ładnego - bezpośrednio z rzutu rożnego. Bohater Orłów Górskiego pokonał bramkarza Portugalczyków, ale strzał Nowaka w meczu ze Śląskiem był o wiele trudniejszy do złapania. Zastanawiające, że frekwencja na stadionach nie jest zachwycająca. O ile w Krakowie słabe jak na Wisłę 11 tys. widzów można uzasadnić oczekiwaniem na Tottenham, to pięć tys. widzów na meczu walczącej o fotel lidera jest marnym osiągnięciem nawet zważywszy na konflikt na linii klub - kibice. A gdy już się widzi frekwencję w Wodzisławiu (2,8 tys.), to się chce dołączyć do chóru: "Piłka nożna dla kibiców!".