Wybór Gianniego Infantino na kolejną kadencję był w zasadzie czystą formalnością. Był on wszak jedynym poważnym kandydatem i cieszył się poparciem lwiej części głosujących federacji. Przed wyborami jedynie Norwegia stała w opozycji do Szwajcara. Wcześniej swój sprzeciw wobec niego wyrażały również dwa inne kraje skandynawskie - Dania i Szwecja. Czytaj również: Nocne zamieszki na ulicach Neapolu. Niemiecka minister reaguje. "Przemoc należy potępić" Dlaczego właśnie te trzy kraje w przeszłości zapowiedziały sprzeciw wobec Infantino? Osoby z tamtejszych federacji otwarcie zaczęły krytykować Szwajcara po tym, gdy ten wystosował zakaz gry w tęczowych opaskach na mistrzostwach świata w Katarze w 2022 roku. Jedyny kontrkandydat odpadł w przedbiegach Na krótko przed wyborami wydawało się, że jedynym kontrkandydatem Infantino w walce o prezydenturę będzie Ramon Vega - jego rodak, który w przeszłości był kapitanem reprezentacji Szwajcarii. Były zawodnik Tottenhamu musiał zapewnić sobie jawne poparcie od przynajmniej pięciu związków. Federacje wiedziały, że to wiąże się ze sprzeciwem wobec zdecydowanego faworyta, Gianniego Infantino, i ewentualnymi konsekwencjami w przyszłości. Ostatecznie kandydatura Vegi nie doszła do skutku. Gianni Infantino w latach 2018-2022 zapewnił FIFA przychody na poziomie 7,5 miliarda dolarów. Jego obietnicą do 2026 roku jest pozyskanie kolejnych 11 miliardów dolarów. Jego kadencja potrwa jednak przynajmniej do roku 2027. Kadencja Szwajcara trwa nieprzerwanie od 2016 roku, gdy zastąpił na tym stanowisku skompromitowanego Seppa Blattera. Wcześniej (w latach 2009-2016) Infatnino pełnił funkcję sekretarza generalnego UEFA.