W sobotę w Poznaniu dojdzie ostatecznie do starcia mistrza ze zdobywcą Pucharu Polski - Lech zagra z Rakowem o godz. 20.10 (transmisja w Polsacie Sport Extra, stream online na Polsat Sport Go). O tym, że termin ten może być kłopotliwy dla Lecha, za to idealny dla Rakowa, wiadomo było już w połowie maja, jeszcze przed ostatnią kolejką ligową. "Kolejorz" wiedział, że 5-6 oraz 12-13 lipca będzie grał w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów i może się zdarzyć, że wylosuje trudnego rywala. Gdyby wpadł na mistrza Gibraltaru, pewnie by nie było problemu. Istniała duża szansa na wysoką wygraną w pierwszym spotkaniu, wystawienie mocnego składu w Superpucharze i ogrywanie rezerwowych w rewanżu. Stało się inaczej - Lech wylosował najgorzej jak mógł, mistrza Azerbejdżanu, który od ośmiu lat rokrocznie gra w fazach grupowych pucharów. Lech miał wątpliwości już w maju, termin 9 lipca był kłopotliwy W połowie maja, przed spotkaniem Rakowa z Lechią Gdańsk, zadałem więc pytanie trenerowi Papszunowi przez system accredito - dotyczący terminu spotkania o Superpuchar. "Nie jestem od terminów, ale zawsze Superpuchar był tydzień przed ligą i tu nie ma specjalnych wyborów. (...) Innego terminu niż 9 lipca ja nie widzę, nie wiem co tu jeszcze powiedzieć" - stwierdził wtedy Papszun. Lech bowiem już w maju sondował, czy uda się przełożyć to spotkanie na inny termin - robił to zakulisowo, rozmawiał z Rakowem, PZPN czy właścicielem praw telewizyjnych. Zgody nie było, więc mistrz Polski nie wystąpił nawet o to z oficjalną prośbą. Wiadomo było, że jeżeli którykolwiek z klubów awansuje do fazy grupowej, wolnych terminów nie będzie przez całą jesień. Chyba, że podczas wrześniowych meczów kadry w Lidze Narodów, ale wówczas - bez reprezentantów. Ostatecznie PZPN przyjął datę 9 lipca jeszcze przed losowaniem pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Lech zdziwiony tym, co zrobił Raków. Sam zgody nie dostał W Poznaniu pogodzili się z taką decyzją, ale w związku z zaplanowanym na wtorek rewanżem w Baku z Karabachem (te dwa spotkania dzielą mniej niż trzy doby), zapowiedzieli, że skład w sobotę będzie mocno rezerwowy. Nie chodzi nawet o ryzyko kontuzji, ale o potencjalne zmęczenie piłkarzy przed grą w Azerbejdżanie. Już pierwsze spotkanie w Poznaniu pokazało, że Karabach to zespół o ogromnych umiejętnościach, dobrze radzący sobie w pressingu i zabiegający rywala. Jak słyszymy, Lecha zszokowało jednak to, że Raków sam przełożył ligowe starcie w Gliwicach, które miał zaplanowane za dwa tygodnie. Bez zgody przeciwnika - po prostu złożył wniosek, bo mógł tak zrobić. Cztery dni po tym spotkaniu miał go bowiem czekać rewanż w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej z Astaną. Raków przypominał: w pucharach jesteśmy jedną drużyną Chciałem zapytać trenera Papszuna, czy dzisiaj w kwestii zmiany terminu Superpucharu byłby już bardziej elastyczny niż w połowie maja, skoro sam przekłada mecz w Gliwicach, by lepiej przygotować swój zespół do ważnego starcia w Kazachstanie. No i w kontekście faktu, że Raków przeprowadził akcję marketingową, w której przypominał innym klubom, także Lechowi, "że w europejskich pucharach jesteśmy jedną drużyną". Niestety, pytania z systemu "accredito" dotyczące Superpucharu nie zostały tym razem zadane, bo ponoć te z sali, podczas czwartkowej konferencji prasowej, wyczerpały temat. Wypowiedzi Marka Papszuna też jednak dużo mówią o podejściu szkoleniowca do całej sprawy. Marek Papszun: Deprecjonujemy mecz o trofeum - Zaczyna się nowy sezon, a właściwie domykamy stary, bo mecz o SPP z mistrzem Polski. Dziwi mnie trochę takie podejście do tego meczu i otoczka niektórych stron, także i mediów. To deprecjonowanie tego spotkania według mnie jest niedobre. Deprecjonujemy znowu wartość polskiej ligi i poziomu, bo to mecz mistrza Polski z wicemistrzem i zdobywcą Pucharu Polski - mówił Papszun. Podkreślał, że to mecz o trofeum. - Kto by nie mówił, z każdej strony, że mecz nieważny, to nie mówi prawdy. Każdy chce zdobyć trofeum. Tematy związane z przekładaniem tego meczu są dla mnie tematami niepoważnymi. Bo deprecjonujemy mecz, który jest o trofeum - perorował szkoleniowiec Rakowa. Jego wypowiedzi są niespójne, bo Lech - owszem - chciałby mieć to trofeum, ale nie za wszelką cenę. Dla niego zdecydowanie ważniejszy jest rewanż z Karabachem, który - w przypadku awansu - może dać mu co najmniej czwartą rundę eliminacji Ligi Konferencji. Będzie musiał wyeliminować już tylko jednego rywala, by znaleźć się w fazie grupowej, a dostanie aż trzy próby. Jeśli odpadnie - możliwość błędu będzie miał jeszcze tylko jedną. Gdyby UEFA nie wyrzuciła rosyjskich klubów, Raków też grałby w pierwszej rundzie Papszun tłumaczył też, dlaczego Raków przełożył spotkanie z Piastem. - Termin powinien być przypisany, do którego przygotowujemy się już wcześniej. Tak też było tutaj, trzeba było ustalić wcześniej, że ten mecz odbywa sie kiedy indziej, to raz - mówił szkoleniowiec. Nie wspomniał, że ta sprawa była zakulisowo rozpatrywana już blisko dwa miesiące temu i nie było zgody. No i druga sprawa - Raków przełożył spotkanie z Piastem na... nie wiadomo kiedy. Terminu powtórki tego spotkania bowiem nie ma. - Druga sprawa, że Lech też, jeśli awansuje, to pewnie przełoży jakieś mecze ligowe, bo to wpisane w regulamin, dozwolone. My nie robimy nic poza regułami, korzystamy z tego, co jest przyzwolone. My też gramy w pucharach, ten mecz trzeba było kiedyś rozegrać. Jeśli awansujemy do kolejnych rund, to ten mecz będzie, jak Lech zaproponował, w środku tygodnia, bo nie może być kiedy indziej. Więc rozumiem, że teraz gra Lech gra w pucharach od pierwszej rundy, gdyby zdobył Puchar Polski, a nie mistrzostwo, to zaczynałby od drugiej - mówił Papszun. I tu znów słowa trenera Rakowa brzmią dziwnie. Papszun, po pierwsze, przyznaje, że Lech proponował termin. A po drugie, zaznacza, że gdyby Lech zdobył Puchar Polski, a nie mistrzostwo, grałby od drugiej rundy. Zapomina jednak, że ten przywilej Raków ma tylko dlatego, że UEFA wyrzuciła rosyjskie kluby z rozgrywek i nastąpiło przesunięcie, bo w innym wypadku Raków też grałby w pierwszej rundzie. I wtedy Superpucharu nie udałoby się rozegrać 9 lipca, bo klub z Częstochowy byłby dwa dni po swoim starciu w pucharach. - Jeśli ten mecz był przełożony, to trzeba spojrzeć na to, że Raków też gra w pucharach i to też dla niego może być problem w przyszłości, bo kiedyś go trzeba będzie rozegrać. Poza tym to mecz, który kończy tamte rozgrywki, granie w go w toku rozgrywek kolejnych wygląda niepoważnie. Przynajmniej dla mnie - ocenił w czwartek Papszun. To prawda, zwykle takie spotkania gra się w wolnej chwili przed startem sezonu. Były jednak wyjątki, Legia z Cracovią rywalizowała dwa lata temu w październiku. Początek meczu o Superpuchar Polski - w sobotę o godz. 20.10. Andrzej Grupa, Interia