Jedno było pewne - tylko wygrana przedłuży szansę Polaków na awans na młodzieżowe mistrzostwa Europy. Nawet gdyby tak samo nie zwyciężył Izrael, do którego Biało-czerwoni tracą dwa punkty, to potem ten zespół ma najłatwiejszych rywali w grupie - San Marino i Łotwę. Na Węgrów z inną taktyką Młodzi Polacy mieli za co rewanżować się Węgrom. W pierwszym meczu byli lepsi, prowadzili w Szegedzie 2:1, ale w 95 minucie wyrównał Andras Nemeth. Tych dwóch punktów bardzo brakowało piłkarzom trenera Macieja Stolarczyka. Szkoleniowiec zmienił taktykę z trzech na czterech obrońców w porównaniu do czwartkowego spotkania z Izraelem. Z tego powodu na ławce usiadł Ariel Mosór. Nie było także Konrada Gruszkowskiego. W podstawowym składzie byli za to Michał Skóraś i Maciej Żurawski. Słupek Benedyczaka Gospodarze od początku rzucili się na rywali. Nie minęło pięć minut, a trzy razy zagrozili bramce Węgrów, tyle że zabrakło strzałów. W 12. minucie sędzia powinien podyktować rzut karny za zagranie ręką przez zawodnika gości, ale wskazał tylko na rzut rożny. Po kilku minutach napór Polaków stracił na impecie. Brakowało im pomysłu, jak rozerwać obronę rywali. W końcu udało się dzięki akcji z pierwszej piłki. Na koniec trafiła do Adriana Benedyczaka, który uderzył z linii pola karnego, ale trafił w słupek. Mieli też rzut wolny z około 20 metrów, ale Jakub Kiwior kopnął w mur. Groźne kontry Węgrów Węgrzy jednak bardzo groźnie kontratakowali. Dwa razy byli blisko wyjścia san na sam, ale najpierw faulem przerwał akcję Kiwior, a po chwili dobrze interweniował Michał Karbownik. W odpowiedzi niewiele brakowało, by Nicola Zalewski skutecznie zamknął sytuację. Węgrom udało się za trzecim razem. Tamas Kiss zagrał na prawą stronę do Petera Baratha. Ten mimo asysty Kiwiora świetnie zagrał w pole karne, w którym Nemeth z bliska trafił do siatki. Polacy mogli błyskawicznie wyrównać, ale znów zabrakło dokładności - tym razem Skóraś wcelował w słupek. Długo bili głową w mur, ale się udało Trener Stolarczyk w przerwie dokonał dwóch zmian. Filip Marchwiński i Mariusz Fornalczyk. Blisko wyrównania był Jakub Kamiński, ale jego strzał w ostatniej chwili przyblokował obrońca i bramkarz miał ułatwiane zadanie. Po chwili mocne uderzenie Kozłowskiego odbił Krisztian Hegyi. Polacy przeważali, częściej byli pod polem karnym Węgrów, ale wciąż brakowało celnych strzałów. W 71. minucie świetną okazję zmarnował Kiwior - jego strzał głową minął bramkę. Chwilę później było jeszcze bliżej - piłkę w polu karnym dostał Bartosz Białek, obrócił się i uderzył z około sześciu metrów. Hegyi świetnie odbił nogami. Polacy do końca walczyli o wyrównanie i udało im się to w doliczonym czasie. Radics sfaulował w polu karnym Białka. Z 11 metrów trafił Skóraś. Polska U-21 - Węgry U-21 1-1 (0-1) Gole: Skóraś (90., karny) - Nemeth (35.) Polska: Miszta - Skóraś, Piątkowski, Kiwior, Karbownik - Zalewski (46. Fronalczyk), Żurawski (4. Marchwiński), Poręba, Kozłowski (80. Kubica), Kamiński - Benedyczak (66. Białek). Węgry: Hegyi - Kerkez (86. Hidi), Mocsi, Iyinbor, Csongvai (76. Skribek), B. Balogh, Kata, Barath, Szendrei (80. Radics), T. Kiss (76. Tamas), A. Nemeth. Żółte kartki: Kozłowski, Kiwior - Barath, Iyinbor, Balogh, Hidi.