- Nie będę ukrywał, że nie myślimy o tym, co dzieje się wokół selekcjonera Janasa, o całym szumie, presji, że mecze z Austrią i Walią zadecydują o jego przyszłości - przyznał Mila. - Stoimy za nim murem. Jak wychodzisz na boisko z orzełkiem na piersi i słyszysz polski hymn, to zapominasz o wszystkim. To jest reprezentacja, rzecz święta, a ty myślisz tylko o tym, żeby nie zawieść kibiców. W końcu reprezentujemy naród - podkreślił. Mila przyznał, że nastroje w kadrze nie są najlepsze. Wisła i Legia odpadły z rozgrywek Pucharu UEFA, a na dodatek kontuzje wyeliminowały z gry kilku kadrowiczów. - Nastroje są rzeczywiście nie najlepsze, ale tak samo było po laniu od Duńczyków. Wtedy byliśmy na siebie wściekli, jednak potrafiliśmy tę złość dobrze wykorzystać. Klęska zbliżyła nas do siebie i dała nam ogromną motywację. Dzięki temu w Belfaście wygraliśmy i wierzę, że w Wiedniu też tak będzie - stwierdził. Zdaniem Mili trudniejszym przeciwnikiem będą Austriacy. - Mecz w Wiedniu ustawi nas sprzed spotkaniem w Cardiff. Poza tym Austriacy wydają się mocniejsi niż Walijczycy. Z Anglikami zagrali dobrze, strzelili im dwie bramki, a to już daje do myślenia. My jednak jedziemy i do Austrii, i do Walii po komplet punktów. To mi się podoba u Janasa, że zawsze idzie na całość, nie interesują go żadne kalkulacje. Cały czas nam powtarza, że mamy wygrać i innej opcji dla niego nie ma - dodał. - Nie jestem aż tak dobrym piłkarzem, żeby kiwać po kilku zawodników, strzelać na zawołanie bramki i wygrywać mecze. Obiecuje, że będę walczył na całego, ale dajcie mi jeszcze trochę czasu na to, żebym stał się wielkim liderem -zakończył 21-letni zawodnik.