Życie świeżo upieczonego posła, Rafała Siemaszki stanowi gotowy scenariusz na odcinkowy serial. Gdy inni, bardziej utalentowani koledzy spędzali czas na treningach a pomiędzy nimi w galeriach handlowych, niepozorny "Siema" (z powodu łysiny jedna z jego ksyw to "papież") musiał się wziąć z życiem za bary i pracować w gdyńskiej stoczni. Po latach tułaczki w niższych ligach, Siemaszko "odpalił" i zaczął utrzymywać się z piłki w wieku 26 lat, w II-ligowym Gryfie Wejherowo. Stamtąd na jeden sezon trafił do Chojniczanki Chojnice, a potem w 2015 r. będąc już blisko trzydziestki do I-ligowej Arki Gdynia. Reszta jest historią. Awans do Ekstraklasy, sensacyjny Puchar Polski i dwa Superpuchary. Napastnik zagrał 104 razy na najwyższym szczeblu rozgrywek, jak sam twierdzi: "z kariery wycisnął 1000 procent". W Ekstraklasie zdobył 18 bramek, a kibice szczególnie zapamiętali go z jednej. 27 maja 2017 r. Rafał Siemaszko trafił do siatki Ruchu Chorzów i wyrównał stan spotkania na 1-1. Ten gol przesądził o degradacji "Niebieskich" z najwyższej ligi. Dlaczego piszemy akurat o tej bramce? Ano dlatego, że została zdobyta...ręką, co doskonale było widać na telewizyjnych powtórkach. Sędzia Tomasz Musiał tego nie widział i gola uznał. Jak powiedział nam sam zawodnik ten gol zdecydował o zmianie przepisów i przyspieszył wprowadzenie w Polsce systemu VAR, który zaczął obowiązywać już od kolejnego sezonu. Rafał Siemaszko zostanie posłem - z Ekstraklasy do Sejmu - Pierwszą bramkę Ekstraklasie dla Arki strzeliłem właśnie Ruchowi, było 3-0. Co by nie mówić, ta sytuacja z moją ręką zapisała się w historii futbolu i zdecydowała, że od następnego sezonu w Ekstraklasie zastosowano VAR. Ten gol i bogata kariera piłkarska zapewniła Siemaszce rozpoznawalność, co udowodnił w wyborach do Sejmu. Piłkarz, który ostatnio występował dwa lata temu w IV-ligowej Wierzycy Pelplin zebrał 15 tys. 494 głosów, choć znajdował się dopiero na 11. miejscu na liście Koalicji Obywatelskiej. Trzeci wynik oznacza pewne miejsce w Sejmie. W sumie KO zgarnęła w tym okręgu sześć mandatów, o dwa więcej od PiS. Maciej Słomiński, INTERIA