W końcu ubiegłego sezonu Yorke został zwolniony z innego angielskiego klubu Sunderlandu i obecnie oznajmił, że nie będzie starał się o nowy kontrakt. Chce jednak zostać w futbolu i pracować jako trener, a w perspektywie jako... selekcjoner reprezentacji Anglii!. Na razie ma być asystentem trenera reprezentacji Trynidadu i Tobago. - To odpowiedni czas na powieszenie korków na kołku. Wciąż jestem w dobrej formie, ale już nie młody. Mam nadzieję, że ludzie zapamiętają mnie jako tego, który grał jak umiał najlepiej, z uśmiechem na twarzy - powiedział Yorke. Najlepszy piłkarz Karaibów rozegrał w karierze 480 meczów, w których strzelił 147 goli. Najwięcej sukcesów odniósł podczas czteroletniej gry w Manchesterze. Z "Czerwonymi Diabłami" trzykrotnie pod rząd był mistrzem Anglii, a w 1999 r. cieszył się z triumfu w Lidze Mistrzów. - Jestem prawdziwym szczęściarzem. Ja, chłopak z małej wyspy, dostałem szansę spełnienia swych marzeń, wzniesienia nad głową najważniejszego trofeum w europejskim futbolu i noszenia opaski kapitana reprezentacji w jej pierwszym starcie w mistrzostwach świata - powiedział Yorke, mając na myśli MŚ w Niemczech (2006), które zespół Trynidadu i Tobago zakończył w pierwszej rundzie.