Ostatnie miesiące w życiu Wojciecha Szczęsnego są absolutnym szaleństwem. Jeszcze w trakcie mistrzostw Europy w Niemczech wydawało się bowiem, że nasz bramkarz będzie swoją karierę kontynuował, ale poza Europą. Pojawiły się bowiem plotki, że "Szczenę" w swoich szeregach widziałoby Al-Nassr, a do Polaka miał odzywać się nawet Cristiano Ronaldo. Portugalczyk, korzystając ze znajomości z Juventusu, chciał namówić byłego reprezentanta Polski na transfer. Barcelona szykuje bombę. To już się zaczęło, ważne wieści dla Lewandowskiego. Lista nazwisk zwala z nóg Ostatecznie jednak do tego ruchu nie doszło, bo obie strony nie były w stanie się dogadać, a z Al-Nassr płynęły głosy o "zbyt małym entuzjazmie Szczęsnego". W związku z tym wydawało się, że Polak znajdzie zatrudnienie w jednym z gorszych włoskich klubów. Tak się jednak nie stało i niespodziewanie pod koniec sierpnia Polak przekazał światu informację o zakończeniu kariery. Jak się niedługo później jednak okazało, było to jedynie tymczasowe zawieszenie. Szczęsny znów na językach. Kilka słów W końcówce września bowiem do Polaka zadzwoniła niespodziewanie FC Barcelona. W klubie z Katalonii pojawiła się sytuacja awaryjna. Z gry na cały sezon wypadł Marc Andre ter Stegen, co oznaczało, że władze muszą poszukać jego wartościowego zastępstwa. Na początku października ogłoszono zakontraktowanie Polaka. Wydawało się, że kwestią 2-3 tygodni jest, aż Szczęsny wskoczy między słupki "Blaugrany" i będzie pierwszym wyborem Hansiego Flicka. Ta decyzja Probierza wywołała burzę. Kapitan reprezentacji Polski w kontrze do trenera Rozpoczęła się listopadowa przerwa na kadry, a były bramkarz reprezentacji Polski wciąż ogląda poczynania kolegów z poziomu ławki rezerwowych. Mimo tego jest o nim głośno z powodu różnych zachowań, do których w Polsce już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Ostatnio w klubowych mediach Polak rozbawił wszystkich zgromadzonych na sali. Chodzi konkretnie o wideo, które Szczęsny nagrywał w towarzystwie Frenkiego de Jonga, a całość odbywała się w ramach partnerstwa z Whitebit, firmą zajmująca się kryptowalutami. Uczestnicy w ramach filmu musieli odpowiedzieć na dwa pytanie - o klub i sponsora. Już przy pierwszej okazji Polak doprowadził klubowego kolegę oraz wszystkich zaangażowanych w ten proces do śmiechu. Polsko-holenderski duet miał za zadanie odpowiedzieć na pytanie, co zostało kupione za pierwsze kryptowaluty. Piłkarze w ramach podpowiedzi dostali pudełko, w którym ukryty był właśnie ten przedmiot. - Mam nadzieję, że jest tam sporo bitcoinów dla nas obu - wypalił Polak, czym wywołał salwę śmiechu.