Obojętnie jak się skończy, sezon 2023/24 już jest niezwykły dla Śląska Wrocław. Drużyna, która w dwóch poprzednich rozgrywkach zajmowała ostatnie bezpieczne, 15. miejsce na ligowej mecie dziś jest zdecydowanym liderem Ekstraklasy. Jeśli dziś "Wojskowi" pokonają na wyjeździe Radomiaka (początek meczu o godz. 19) zapewnią sobie tytuł mistrza rundy jesiennej. To oczywiście tytuł jedynie symboliczny, a przed tym jak liga zapadnie w zimowy sen zostaną jeszcze rozegrane dwie kolejki. Warto jednak pamiętać, że gdy ostatnio Śląsk został mistrzem rundy jesiennej, w 2011 r. za kilka miesięcy na ligowej mecie wrocławianie cieszyli się z drugiego i ostatniego do dziś tytułu mistrza Polski. Czy Śląsk Wrocław jest silny słabością ligowych rywali czy to piłkarze trenera Jacka Magiery jak jeden osiągnęli w tej samej chwili życiową formę? Prawda, tak w sporcie, jak w życiu zapewne leży po środku, bo przecież w ostatni ligowy weekend wszyscy najwięksi rywale zagrali dla Śląska - wicelider Jagiellonia Białystok pierwszy raz w tym sezonie nie wygrała u siebie (0-0 z mistrzem remisów Piastem Gliwice), swoje domowe mecze przegrały Lech Poznań (1-3 z Widzewem Łódź) i Pogoń Szczecin (2-3 ze Stalą Mielec), a jedynie remisy z niżej notowanymi rywalami zaliczyły Legia Warszawa (2-2 z Wartą Poznań) i mistrz kraju Raków Częstochowa (1-1 z Cracovią). Powyższe rezultaty sprawiają, że wygrywając z Radomiakiem, Śląsk odskoczy od peletonu na pięć punktów i nikt już nie złapie go przed półmetkiem rozgrywek. Śląsk Wrocław może być mistrzem jesieni. Pierwszy raz od 12 lat Byłoby jednak niesprawiedliwym przypisywać zasługi jedynie słabości konkurencji. Śląsk Wrocław gra bardzo dobrze i nie ma właściwie słabych punktów, zarówno w ofensywie (Erik Exposito jest najlepszym snajperem w lidze z 12 golami) jak i defensywie - życiową formę osiągnął bramkarz Rafał Leszczyński, obrońca Łukasz Bejger gra na poziomie reprezentacyjnym, a rezerwowy Jehor Macenko, przebojem wdarł się do składu i daje drużynie niesamowity ogień. To wszystko sprawia, że można sobie wyobrazić powtórkę z sezonu 2011/12, gdy Śląsk po zdobyciu tytułu mistrza sezonu stanął również na najwyższym stopniu podium na mecie. Podobieństw jest zresztą więcej - 12 lat temu, tuż po otwarciu nowego stadionu na dwa mecze zabrakło biletów, tak wielki był entuzjazm wrocławskich kibiców. Potem nadeszły lata marazmu i pustek na ponad 40-tysięcznym stadionie wybudowanym specjalnie na Euro 2012. Teraz wraz z dobrą grą piłkarzy Tarczyński Arena znów staje się atutem "Wojskowych". Na spotkanie z Legią Warszawa zabrakło wejściówek, a piłkarze WKS odwdzięczyli się kapitalną grą, bijąc stołeczną drużynę aż 4-0. Po dzisiejszym spotkaniu z Radomiakiem, zawodnicy Śląska wrócą do Wrocławia, by zakończyć rundę jesienną spotkaniem z Rakowem Częstochowa. Na to spotkanie też już nie ma biletów od jakiegoś czasu. Znów będzie komplet. Maciej Słomiński, INTERIA