- Moi piłkarze z meczu na mecz grają coraz lepiej, gonimy czołówkę. Z takimi drużynami jak Walia, Austria czy Polska możemy już walczyć - dodał mistrz świata z 1970 roku. Torres uważa, że jego podopiecznych stać na zajęcie drugie miejsca w grupie. - Dziś wszyscy potrafią grać w piłkę. Liczę, że my będziemy następnym czarnym koniem. Real Madryt ma najlepszych piłkarzy, ale nic nie może wygrać. Bo najważniejsza jest ciężka praca. I my pracujemy, żeby w sobotę sprawić niespodziankę - podkreślił. - W Azerbejdżanie są zdolni zawodnicy, ale... muszą jeszcze wiele pracować. Choć mam jednego piłkarza, który niedługo będzie prawdziwą gwiazdą. Zwróćcie na niego uwagę. Raszyd Sadygow za 2-3 lata będzie jednym z najlepszych stoperów na świecie! Ja byłem obrońcą i wiem, co mówię - stwierdził brazylijski szkoleniowiec. - Kiedy przyjechałem do Azerbejdżanu, zobaczyłem ogromne błędy w szkoleniu. Walnąłem pięścią w stół i powiedziałem, że potrzebuję dużo czasu. Ale obiecałem, że przyjdą wyniki. Wcześniej przegrywali po 0:5, 0:6. A teraz? Anglicy ledwie wygrali w Baku 1:0, po bardzo wyrównanym meczu. Owen, Gerrard czy Rooney nie mogli się przebić przez naszą obronę. Za rok czy dwa lata będzie jeszcze lepiej! I to jest mój cel... - dodał Torres.