Kiedy 5 czerwca 2021 roku jego drużyna świętowała awans na zaplecze Ekstraklasy, Kopaniecki trafił do szpitala. Uskarżał się na uciążliwy ból głowy. Diagnoza lekarzy byłą druzgocąca - glejak, czyli złośliwy guz mózgu. Młody piłkarz nie tracił optymizmu i wierzył w szczęśliwe zakończenie. Trudna walka z guzem mózgu Leczenie rozpoczęło się błyskawicznie. Jeszcze w czerwcu przeszedł dwie operacje we Wrocławiu, ale nie wszystko przebiegało po myśli. Okazało się, że guz odrósł, a nawet się powiększył. Kolejną operację przeszedł we wrześniu w Szwajcarii. Potem leczono go przy pomocy radioterapii i chemioterapii. W międzyczasie siostra bramkarza rozpoczęła zbiórkę na leczenie Kuby. Swojego zawodnika wsparł też Górnik Polkowice. Wielu polskich piłkarzy i drużyn przekazało na licytacje koszulki. Udało się uzbierać ponad 400 tysięcy złotych na pomoc w leczeniu. Kopaniecki ją wygrał W kwietniu lekarze ogłosili najlepszą z możliwych wiadomości dla bramkarza Górnika: "Guz został usunięty w 100 procentach". Kopanieckiod początku powtarzał, że jak tylko będzie zdrowy, chce wrócić do sportu. Kiedy miał cztery tygodni przerwy w chemioterapii, w listopadzie nawet ćwiczył z drużyną. Pod koniec kwietnia na dobre rozpoczął treningi z zespołem. "Wspaniale być tutaj z wami wszystkimi Czekałem na to 344 dni!" - napisał na instagramie. Powrót do zdrowia i postęp w treningach sprawił, że Górnik wziął go ponownie do kadry pierwszej drużyny. "Nie miałem jeszcze pojęcia z czym przyjdzie mi się mierzyć. Że będzie to tak złośliwy i ciężki przeciwnik. Potworny stres, litry łez, ogromny ból, bezradność, złości, żal, miliony potwornych myśli i niezrozumiałych uczuć. Wiedziałem, że TO ze mną nie wygra." - to kolejny wpis. "Dziś z uśmiechem na twarzy mogę powiedzieć, że dałem radę. To po prostu cud. Parę tygodni temu usłyszałem od profesora światowej klasy, że jestem zdrowy. Czasami człowiek musi przejść przez piekło, żeby znaleźć swoje niebo. Każda ciężka chwila przeminie. Dziękuje każdej osobie, która mi pomogła. Jestem przeogromnie wdzięczny."