"Zdajemy sobie sprawę, że czasy, gdy działacze pracowali za paluszki i herbatę, odeszły do przeszłości. Ostatnim prezesem związku, który pracował społecznie, był śp. Marian Dziurowicz. Wobec finansowania działaczy zgłaszano jednak ostatnio wiele zastrzeżeń, dlatego proponuję powołanie specjalnej komisji, która ureguluje te sprawy. W jej skład weszłoby trzech członków zarządu i trzech delegatów na zjazd" - powiedział Janusz Hańderek, który zakwestionował m.in. wypłacanie nagród dla wiceprezesów PZPN. "Pobieranie przez te osoby wynagrodzenia nie ma uzasadnienia. Uznaliśmy, że jedyną osobą, która powinna otrzymywać dodatkową gratyfikację jest wiceprezes ds. organizacyjno-finansowych. Na szczęście ten wniosek został zaakceptowany przez prezesa Grzegorza Latę" - podkreślił i zwrócił uwagę na niepotrzebne zatrudnianie doradców przez szefa związku. "Dwóch członków zarządu otrzymywało dodatkowe pieniądze, jeden z nich całkiem spore, ponieważ służyli radą prezesowi PZPN. To kompletnie niezrozumiałe. Przecież ci ludzie tak czy inaczej powinni doradzać szefowi związku jako członkowie zarządu. Ostatecznie prezes zlikwidował funkcje doradców" - zaznaczył. Przewodniczący komisji rewizyjnej zwrócił się z wnioskiem o rozwiązanie z dniem 31 stycznia 2010 roku umowy z kancelarią prawną - jak określił Hańderek - "byłego kuratora PZPN" (Marcina Wojcieszaka - PAP). "PZPN płaci rocznie za jej usługi 500 tysięcy złotych. Uważamy, że nasi prawnicy mogą zastąpić tę kancelarię z równie dobrym skutkiem. Naszym zdaniem tylko w przypadku pojedynczych spraw, tych szczególnie trudnych, należy zatrudniać podmioty zewnętrzne" - dodał. Zdaniem Hańderka, związek powinien również pomyśleć o założeniu spółki, która będzie świadczyć usługi turystyczne, m.in. organizować wyjazdy działaczy i kibiców na mecze reprezentacji, zajmować się dystrybucją biletów. Podkreślił, że na tego typu wydatkach bardzo dużo zarabiają pośrednicy, których by można ominąć.