Wybory prezesa PZPN. Kulesza musiałby przegrać sam ze sobą. "Science-fiction"
W poniedziałek okaże się, czy Cezary Kulesza ponownie zostanie wybrany prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. 63-letni działacz nie ma rywala i głosowanie podczas walnego zgromadzenia sprawozdawczo-wyborczego związku powinno być formalnością. - Trudno mi wyobrazić, by stało się inaczej. To science-fiction - uważa Adam Kaźmierczak, wiceprezes PZPN.

Andrzej Klemba: W poniedziałek wybory prezesa PZPN. Kandydat jest tylko jeden - Cezary Kulesza. Sprawa jest więc przesądzona czy formalnie coś może wydarzyć się nieoczekiwanego?
Adam Kaźmierczak, prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej: Drugiego kandydata na pewno nie będzie, bo zgodnie ze statutem związku, by wziąć udział w wyborach, trzeba na 30 dni przed ich datą zgłosić się i przedstawić 15 rekomendacji. Nie ma innego rozwiązania i tylko Czarek Kulesza będzie startował na prezesa.
Czyli wszystko jest jasne i nic nie może się zdarzyć?
- Choć jest jedynym kandydatem, to musi w głosowaniu uzyskać 50 procent głosów plus jeden za. W praktyce trudno mi wyobrazić sytuację sobie, by stało się inaczej. Chociaż zdarzyło się, że bodajże w wyborach na burmistrza Działoszyna, ktoś przegrał sam ze sobą, bo nie uzyskał 50 procent głosów na tak, choć był jednym kandydatem. Tu w wyborach na prezesa PZPN to byłoby science-fiction.
A obecność wszystkich delegatów podczas głosowania ma znaczenie? Musi być na przykład kworum?
- Jest 118 delegatów i jak przyjadą wszyscy, to trzeba uzyskać 60 głosów za swoją kandydaturą. Wymagana jest obecność w sali połowy, czyli 59 delegatów. Jeśli byłoby ich tylu, to do zwycięstwa potrzebne by było 30 głosów za. Można być, za, przeciw lub się wstrzymać. Głosowanie będzie tajne przy pomocy maszynek dostarczonych przez specjalistyczną firmę.
Jest pan zaskoczony, że prezes Kulesza nie ma rywala? Paweł Wojtala najpierw ogłosił start, nic z tego nie wyszło. W kuluarach mówiło się o Wojciechu Cyganie.
- No to trzeba by już ich o to pytać, co legło u podstaw tego, że nie wyrazili chęci kandydowania. Na końcu możemy mówić o faktach. Żaden z nich nawet nie próbował, według mojej wiedzy, zbierać rekomendacji.
Poza wyborami prezesa, co jeszcze wydarzy się podczas walnego zgromadzenia?
- Usłyszymy sprawozdanie finansowe, będzie też wybór firmy audytorskiej. To zwykle robimy na zgromadzeniu sprawozdawczym jesienią, ale żeby nie zbierać jeszcze raz wszystkich delegatów, to sprawozdanie zostanie zatwierdzone teraz.
A będzie dyskusja związana z wyborami, mimo że nie ma rywala?
- Na pewno ktoś tam będzie chciał zabrać głos, ale nie spodziewam się jakichś fajerwerków krasomówczych czy pojedynków słownych między kimś. Myślę, że przebieg tego zebrania będzie bardzo spokojny.
A expose prezesa można się spodziewać?
- Na pewno prezes będzie chciał po pierwsze podsumować dotychczasową kadencję, a jeśli zostanie ponownie wybrany, zapewne coś powie i zaprezentuje.
A pańska ocena kadencji? Końcówka jeśli chodzi o wyniki sportowe pierwszej reprezentacji czy młodzieżowej i odejście Michała Probierza, kładą się cieniem?
- Zawsze będziemy oceniani przez pryzmat wyników pierwszej reprezentacji, bo nawet jeżeli byśmy przegrali mecze podczas mistrzostw Europy do lat 21, co miało miejsce w Słowacji, a wygrali z Finlandią, to ocena byłaby daleko inna. Cała kadencja to jednak awanse na mistrzostwa świata w Katarze i mistrzostwa Europy w Niemczech. A to jest cel, który zawsze będzie przyświecał każdemu prezesowi federacji piłkarskiej. To jest prestiż, to są wymierne środki finansowe. Wtedy jest też dużo łatwiej pozyskiwać sponsorów i realizować zadania statutowe. Wtedy też można wspomagać kluby, prowadzić szereg programów i akcji szkoleniowych.
Pan będzie głosował za reelekcją prezesa Kuleszy?
- Tak
Niedawno zebrał się zarząd PZPN, ale podobno tematu wyboru następcy Probierza nie było?
- Nie było, zarząd zostanie poinformowany w momencie, kiedy selekcjoner już będzie wybrany. To jest wyłączna kompetencja prezesa związku. To już było ustalone za czasów poprzedniego szefa PZPN.


