Maciej Słomiński, INTERIA: 21 kwietnia będziecie w II turze wyborów rywalizować o fotel wójta gminy Stężyca, ale kiedyś szliście z Tomaszem Brzoskowskim ręką w rękę - pan był trenerem Raduni. Ireneusz Stencel, kandydat na wójta Stężycy: - Do pewnego momentu zgadzałem się z wizją wójta. Gdy graliśmy zawodnikami z regionu, szkolonymi w naszej akademii i szkole mistrzostwa sportowego - mogłem firmować ten projekt. Takimi właśnie zawodnikami zrobiliśmy awans z V ligi i potem z IV. W IV lidze w rundzie wiosennej wygraliśmy wszystkie mecze i straciliśmy jedną bramkę. Wtedy grało 10 naszych wychowanków. Oczywiście jestem świadomy, że od pewnego poziomu trzeba posiłkować się transferami z zewnątrz, ale we wszystkim trzeba znać proporcje. Wójt zdecydował się pakować duże pieniądze w ściąganie armii zaciężnej. Dziś mamy piłkarzy z Chorwacji, Mołdawii i Ukrainy. Nonsens i patologia. W regionie mówią, że pan się obraził, gdy wójt zatrudnił do I drużyny trenera z zewnątrz. - Bez żartów, nas Kaszubów trudno obrazić. Nie paliłem się do tego, żeby startować na wójta. Mieszkańcy Stężycy nie są zadowoleni z polityki prowadzonej przez Tomasza Brzoskowskiego, że ich pieniądze trafiają do piłkarzy miernej jakości z kraju i zagranicy. Przypominam, że mówimy o środkach publicznych. W pierwszej turze zagłosowali przeciw dotychczasowej polityce władz, liczę że w drugiej turze pójdą za ciosem. Mówią, że będzie się pan mścił. - Przecież ja sam pracowałem w urzędzie przez kilka lat. Znam wielu pracowników i ich cenię. Nikt nie musi się niczego obawiać. Urzędnicy tak samo jak reszta mieszkańców czekają na zmianę, będąc zmęczonym dotychczasowym stylem zarządzania wójta. Już po pierwszej turze w urzędzie pojawił się uśmiech i lepsza atmosfera. To samo w szkole, gdzie ja pracuję. Po 21 kwietnia, mam nadzieję, że tak będzie już na stałe. Jakie było wasze rozstanie z wójtem? Burzliwe? - Po rozstaniu z I drużyną Raduni, przez półtora roku byłem jeszcze trenerem w akademii, mieliśmy bardzo fajny rocznik 2007. Dwukrotnie wystąpiliśmy na Stadionie Narodowym w finałach Pucharu Tymbarku. Potem ta sama ekipa zrobiła awans do CLJ U-15, w której graliśmy przez rok. Klub ze wsi potykał się z Pogonią Szczecin i Lechem Poznań. Z tym drugim przegraliśmy 0-9, a potem tylko 0-1. Chłopcy robili ogromne postępy, dziś powinni reprezentować pierwszy zespół Raduni. Mamy kilkanaście drużyn młodzieżowych, one wciąż będą finansowane z budżetu. Chciałbym wrócić do szkolenia, które było kilka lat temu, gdy mieliśmy złotą gwiazdkę w programie certyfikacji PZPN, potem ją straciliśmy. Gdańskie kluby Jaguar i Gedania dostają z tego programu po 400 tys. zł rocznie. Słyszałem, że piłkarze Raduni Stężyca zarabiają kwoty rzędu kilkunastu tysięcy złotych netto na trzecim poziomie ligowym. - Jeśli byłyby to prywatne pieniądze pana Brzoskowskiego jak w Niecieczy państwa Witkowskich to jest ich sprawa, ale tu mówimy o środkach publicznych. Pan słyszał o kilkunastu tysiącach, a ja o kwotach nawet wyższych plus mieszkanie z zasobów gminnych. Ponadto piłkarze i trenerzy pierwszej drużyny mieli zostać dopisani do listy wyborców. Nie pomogło, mnie zabrakło kilkudziesięciu głosów, aby rozstrzygnąć wybory już w pierwszej turze. Czy myśli pan, że kwestia publicznego finansowania I drużyny Raduni zdecydowała o wyniku wyborów? - W kampanii obszedłem całą gminę, rozmawiałem z każdym mieszkańcem, który miał ochotę na rozmowę. Przewijały się dwa bulwersujące tematy: publiczne finansowanie II-ligowej drużyny i rosnąca w postępie geometrycznym arogancja wójta. Wójt zachowywał się tak, jakby miał rządzić już zawsze. Piłkarze są zatrudnieni bezpośrednio w gminie? - Przybierało to różne formy, bywało że piłkarze mieli umowy ze spółkami gminnymi. Mogę się mylić, bo dziś nie jestem w klubie, ani nawet blisko niego, ale wydaje mi się że na poziomie centralnym zawodnicy muszą mieć kontrakty bezpośrednio z klubem. W budżecie gminy na ten rok jest kwota 2.330.000 zł dedykowana na potrzeby I drużyny Raduni, w rzeczywistości tych środków jest więcej. Pieniądze publiczne są przekazywane z budżetu gminy bezpośrednio lub pośrednio. Trzyliterowe służby sprawdzały działania wójta i publiczne finansowanie seniorów Raduni. Pomijając moralny aspekt tych rozwiązań, nie znaleziono nieprawidłowości. Nie było to niezgodne z prawem. - To czy to było niezgodne z prawem to oceni prokuratura. Zostało złożone zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa . Powoli wychodzą różne kwiatki, im bliżej wyborów tym ludzie nabierali odwagi, a myślę że niedługo języki rozwiążą się jeszcze bardziej. Jest temat fotowoltaiki, która była instalowana na budynkach gminnych za koszt przekraczający wartość rynkową. Firma, która wykonywała instalacje prawdopodobnie była sponsorem Raduni. Zamiast objąć całą operację jednym przetargiem i uzyskać jak najlepszą cenę, gmina rozpisała postępowania na każdy budynek z osobna. Prokuratura sprawdza czy tam nie doszło do nieprawidłowości. Kontrowersją jest również udzielanie zwolnień podatkowych niektórym przedsiębiorcom, akurat tym którzy wspierali Radunię. Czy pana wygrana oznacza koniec sportu w Stężycy? - Chcę zdecydowanie temu zaprzeczyć i podkreślić: będzie wprost przeciwnie, szkolenie młodzieży będzie na lepszym niż dotychczas poziomie. Nikt z mieszkańców nie ma nic przeciwko klubowi Radunia Stężyca, tak samo nikt nie ma nic przeciwko siatkarkom. W Stężycy będzie sport, w rozgrywkach będą grały nasze drużyny reprezentowane przez zawodniczki i zawodników z regionu. Aby podkreślić jeszcze bardziej nasz związek z regionem szkole mistrzostwa sportowego zostanie nadane imię Janusza Kupcewicza, medalisty mundialu rodem z Pomorza, który był przyjacielem naszego klubu i miał tu wielu znajomych. Mamy już zgodę rodziny, dyrektora szkoły, chcemy to zrobić i po wyborach zrobimy. Gdy wygra wójt Tomasz Brzoskowski też to się stanie? - Do tej pory był przeciw, Dlaczego? - Nie wiem, może chciał, aby była to szkoła im. Tomasz Brzoskowskiego? Równolegle do wyborów na stanowisko wójta, odbyły się wybory do rady gminy. - Tam również Tomasz Brzoskowski poniósł klęskę. W 15-osobowej radzie, my mamy 11 głosów, wójt ma zaledwie trzy. Po I turze stała się rzecz niesłychana - wójt zapowiedział koniec finansowania II-ligowej drużyny i porzucenie planów rozbudowy stadionu, czyli przejął nasze hasła wyborcze. Zrozumiał, że nie będzie mógł realizować swego programu, bo nie posiada już większości w radzie gminy. W tej sytuacji głosowanie na Tomasza Brzoskowskiego nie ma najmniejszego sensu. Jak rozłożyły się głosy w I turze wyborów? - W pierwszej turze trzecie miejsce zajął Łukasz Wysocki, który zaapelował o głosowanie na mnie w drugiej turze. Mam około 600 głosów przewagi nad Brzoskowskim sprzed dwóch tygodni. Łukasz, któremu zaproponowałem stanowisko zastępcy w przypadku mojej wygranej zdobył około 700. To powinno w niedzielę dać moją wygraną, ale tak w sporcie jak w życiu trzeba zachować czujność. Porównując do meczu, sytuacja wyborcza wygląda tak jakby pan prowadził 3-0 na kwadrans przed końcem zawodów. - Widziałem mecze, które zostały przegrane w takiej sytuacji. Nie lekceważę rywala, gram jakby wciąż było 0-0. Korzystając z okazji, chciałem zaapelować do moich wyborców, aby się zmobilizowali nawzajem i w niedzielę poszli tłumnie głosować. Mecz wyborczy się jeszcze nie zakończył, czeka nas dogrywka, która zdecyduje o najbliższych latach w gminie Stężyca. Dziś jesteście w mocnej opozycji, ale czy jest pan w stanie przyznać, że coś się wójtowi udało w czasie wieloletnich rządów w gminie? - Nie twierdzę, że wszystko przez 14 lat rządów wójta było złe. Zwłaszcza pierwsze lata były dobrym czasem dla gminy. Jednak ostatnia kadencja była wręcz fatalna pod względem kontaktu między władzą wykonawczą a radnymi i mieszkańcami. Wójt przestał słuchać mieszkańców, a przecież to władza jest dla nich, nie odwrotnie. Infrastruktura sportowa jest w Stężycy imponująca - to zostanie. - Zgadzam się, ale powstaje pytanie o koszt tych inwestycji. Jest ranking finansowy gmin wiejskich - byliśmy w 2016 r. na 550 miejscu, dziś jesteśmy na 1510, czwartym od końca. Budżet gminy to 110 mln zł, a zadłużenie to 100 mln zł. Gmina ogłosiła przetarg na kredyt w wysokości 16 mln zł, z czego 13,5 mln na pokrycie deficytu budżetowego, a około 3 mln na spłatę wcześniejszych zobowiązań. Żaden bank nie złożył oferty. Ktoś może ze mną polemizować w sprawie standingu finansowego naszego samorządu, ale został ona negatywnie zweryfikowana przez bankowych profesjonalistów. To o czymś świadczy. To nie wszystko, finansowanie gminnej szkoły i biblioteka musiało być zabezpieczone hipoteką, podczas gdy praktyką jest, że bank bierze od samorządu tylko weksel. Widocznie kredytodawca nie czuł komfortu i chciał dodatkowe zabezpieczenie. Tydzień przed wyborami parlamentarnymi (cóż za przypadek!) wójt otwierał nową remizę strażacką, mówiąc że dostał na tę inwestycję 65% dofinansowania z "polskiego ładu". Sprawdziliśmy, że pan Brzoskowski się pomylił - było to okrągłe 0%. Jakie dziś macie relacje z wójtem? Musicie się mijać na ulicy od czasu do czasu. - Jesteśmy niemal sąsiadami, dzieli nas 150-200 metrów, ale nie mamy żadnych relacji i ja nie chcę ich mieć. A to dlatego, że poznałem go jako człowieka. Dla mnie niezależnie od tego czy jesteś wójtem, papieżem, piłkarzem czy dziennikarzem istotne jest jaką jesteś osobą. Sir Alex Ferguson twierdzi, że żeby być dobrym trenerem trzeba być dobrym człowiekiem. Myślę, że można to rozszerzyć na inne profesje. Żeby być dobrym wójtem również trzeba być dobrym człowiekiem. Wspomniany Janusz Kupcewicz zdobył medal mundialu, do śmierci pozostał wspaniałą osobą. Albo wójt się zmienił przez ostatnie lata albo w ostatniej kadencji pokazał swoje prawdziwe oblicze. Pięć lat temu miał w wyborach ponad 80%, teraz ma niecałe 40%. To o czymś świadczy. Jaka będzie pana pierwsza decyzja jako wójta? - Zacznę od audytu w gminie , chcemy sprawdzić jaka jest naprawdę sytuacja, nie tylko finansowa. Mamy swój program, łatwo go odnaleźć w internecie. Prezentowaliśmy go podczas spotkań z mieszkańcami, które wójt bardzo utrudniał, nie mogliśmy korzystać z budynków gminnych, ani ze szkół. Jeden mityngów wyborczych zorganizowaliśmy w namiocie, inny w garażu. Na pewno pochylimy się nad tematem żłobka, którego nie ma w gminie, a jest bardzo potrzebny, młodzi rodzice chcą jak najszybciej wrócić na rynek pracy. Po wynikach I tury rozdzwoniły się telefony. Kilka klubów z ogona II ligi zyskało nadzieje na uratowanie bytu. Co teraz stanie się z II-ligową drużyną Raduni Stężyca? - Na razie czekamy na niedzielną II turę wyborów. Z tego co wiem, zdecydowanej większości piłkarzy z dniem 30 czerwca kończą się kontrakty. Uważam, że bez względu na poziom rozgrywek Radunię powinni reprezentować głównie zawodnicy, którzy przeszli bardzo dobre szkolenie w szkole mistrzostwa sportowego, a następnie umiejętnie wprowadzani do pierwszego zespołu. Robiłem to wcześniej w naszym klubie i wiem w jaki sposób to może funkcjonować. Radunia może dziś realnie myśleć o awansie do I ligi. - Różnicą bramek jesteśmy poza strefą barażową. Ta liga jest bardzo dziwna i nie bójmy się tych słów - sportowo słaba. Przeważnie awanse robią drużyny, które jak nasze trójmiejskie zespoły Lechia i Arka w I lidze, wygrywają prawie wszystkie mecze, tymczasem w II lidze lider ma mniej wygranych spotkań niż zremisowanych i przegranych. Poziom jest bardzo wyrównany, ale niestety nie powalający na kolana. Wójt Brzoskowski chciał dostosowywać stadion do wymogów I ligi. - Rozbudowa stadionu miała kosztować 11,5 mln zł. Absurd! Dla kogo? Jeśli teraz przychodzi po 100-200 osób licząc rodziny piłkarzy. W sąsiednim Bytowie mają obiekt dostosowany do gry w I lidze, a dziś grają w lidze V. W takich małych miejscowościach piłka zawodowa nie ma prawa się utrzymać. Chcecie jednak korzystać z wzorów zagranicznych. - Jan de Zeeuw, były manager reprezentacji Polski jest mieszkańcem naszej gminy, mieszka w Gołubiu. Chcemy spróbować przenieść holenderskie wzorce z małych ośrodków do Stężycy. Innym kierunkiem, z którego chcemy korzystać jest Bayer Leverkusen, nowy mistrz Niemiec, gdzie koordynatorem w akademii jest Sławek Czarniecki, mój serdeczny kolega. Ciekawostka z Leverkusen: część przyjezdnych młodych zawodników mieszka nie w internacie, a przy rodzinach. Być może jest to jakiś pomysł do wykorzystania u nas? Zdaję sobie sprawę, że tych wzorców nie da się przenieść w całości jeden do jednego, ale na pewno warto skorzystać z bogatych doświadczeń klubów, które szkolą na wysokim poziomie. Jakie są pana główne plany na rozpoczynającą się kadencję samorządu? - Zatrzymanie i zmniejszenie poziomu zadłużenia gminy. Uzdrowienie toksycznej atmosfery zarówno w urzędzie gminy jak i w jednostkach organizacyjnych oraz spółkach i zagwarantowanie transparentności wszystkich działań samorządu. Mieszkańcy jednoznacznie się wypowiedzieli w wyborach na ten temat. Fotowoltaika i zwolnienia podatkowe, o których mówiłem wcześniej to być może pierwsze kamyczki, które ruszą lawinę. Rozmawiał Maciej Słomiński, INTERIA