Wulkan Sakurajima eksplodował po raz pierwszy od zaledwie trzech lat. Położona na wyspie Kiusiu góra jest jednym z najbardziej aktywnych wulkanów w Japonii i na całym świecie. Cały czas mruczy, często wybucha. W 2019 roku słup dymu z krateru osiągnął ponad 5 kilometrów wysokości. Może z tego powodu grający akurat mecz piłkarze Kagoshima United i SC Sagamihara w J3 League pozostali niewzruszeni, gdy doszło do doskonale widoczne z boiska i trybun eksplozji. Przywykli, więc mecz został dokończony, a goście wygrali 1-0. Nie ruszyła się też większość kibiców. Teraz nagranie z tego spotkania z szalejącym wulkanem w tle obiega internet i staje się hitem. Ponieważ poza dymem i popiołem z krateru wydostała się lawa, Japońska Agencja Meteorologiczna ogłosiła najwyższy, piąty stopień alarmu. Mieszkańców terenów położonych 2,5 kilometra od wulkanu ewakuowano. Ofiar nie było, kilkadziesiąt osób odniosło obrażenia i oparzenia. W pobliskiej elektrowni atomowej nie podniesiono alarmu, nie był też ewakuowany stadion. Japończycy przywykli do wulkanów Na terenie Japonii znajduje się aż 110 aktywnych wulkanów, czyli 10 procent wszystkich aktywnych gór na świecie. Większość z nich leży w tzw. Ognistym Pierścieniu Pacyfiku, do którego zalicza się aktywna sejsmicznie i wulkanicznie Japonia. Jednym z jej wulkanów jest nieczynny od 300 lat szczyt Fuji, najwyższa góra kraju. Jego ostatnia erupcja miała miejsce przez trzy miesiące na przełomie 1706 i 1707 roku. Na wyspie Kiusiu mamy cztery aktywne wulkany: Aso, Kaimon-dake, Sakurajimę i Shinmoe-dake.