Wbrew pozorom hiszpańska Primera Division zdaje się być bardziej wyrównana nawet od Premiership. W wielkim hicie ligi angielskiej broniący tytułu Manchester United pobił Chelsea 3-1 i po pięciu kolejkach uzbierał maksymalną liczbę 15 pkt. Tymczasem w Hiszpanii, choć Real i Barca rozegrały tylko po trzy mecze, potknęli się już i jedni, i drudzy. Przed rokiem na przedmieściach Walencji "Królewscy" stracili punkty z Levante, w minioną niedzielę spisali się jeszcze gorzej, doznając sensacyjnej porażki 0-1. Nie usprawiedliwia ich nawet czerwona kartka dla Samiego Khediry. Finezja i zasieki obronne Porównując potencjał najbogatszego klubu świata z jedną z najbiedniejszych drużyn w Primera Division wystarczy powiedzieć, że utrzymanie 24 graczy w kadrze Levante kosztuje rocznie ok. 8 mln euro, podczas gdy sam Cristiano Ronaldo pobiera z kasy Realu 13 mln. Najdroższy piłkarz świata zasiadł w niedzielę na ławce rezerwowych z bolącą nogą, czekając jak drugi na liście najlepiej opłacanych - Kaka- dokona dzieła spustoszenia na Ciutat de Valencia. Real przeważał zdecydowanie, ale gola nie zdobył, aż w 39. min Khedira dostał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Ronaldo wszedł w drugiej połowie, ale wynik zmienił się na korzyść outsiderów. Levante "sprzedało" innym maluczkim sposób na drużynę Jose Mourinho. Real nie jest jeszcze drużyną dość finezyjną, by bez kłopotu przebijać się przez zagęszczone zasieki obronne. Trzeba więc dzielnie stawiać mu czoła, broniąc się na własnej połowie, by w odpowiedniej chwili, korzystając z narastającej niecierpliwości i frustracji kolosa, zadać mu cios decydujący. Zaskoczony Mourinho Po trzech meczach tabela ligi hiszpańskiej wygląda zupełnie nielogicznie. Na szczycie jest Valencia, za nią drugi zespół bez straty punktu, beniaminek Betis, a dopiero na trzecim Barca. Real i finansowana przez szejków Malaga zajmują pozycje dające prawo gry w Lidze Europejskiej, sąsiadując z Levante. Oczywiście możemy mówić na razie wyłącznie o zaskakującym początku rozgrywek. Zaskoczony musi być Jose Mourinho, który w swoich planach przewidywał zdobycie 30 pkt w 10 meczach otwierających sezon. Real wrócił z Walencji upokorzony. Tuż po golu w 67. min Kone, fani Levante zaśpiewali mu ironiczną piosenkę: "spadajcie do drugiej ligi". Była to aluzja do słów Jose Mourinho, który stwierdził, że kolos z Madrytu będzie walczył w tym sezonie o utrzymanie. Trener Realu ironizował wtedy z wypowiedzi Pepa Guardioli ogłaszającego, iż prawdopodobnie w tym sezonie Barca nie zdobędzie żadnego tytułu. Wielcy sobie żartują, a maleńcy grają doprowadzając ich do rozpaczy. Jak Levante wielki Real Madryt. Szokujący transfer Neymara! Nie ma porażki, której w najbogatszym klubie świata nie przekuto by jednak w zwycięstwo. Dziennik "Marca" doniósł, że Real podpisuje dziś kontrakt z Neymarem. Cena szokująca: 60 mln euro, plus 7 mln netto rocznie pensji dla brazylijskiego napastnika. Będzie on trzeci na liście płac w klubie obok Ikera Casillasa, za Ronaldo i Kaką. Neymar ma przybyć do Madrytu latem 2012 roku. Dlaczego piłkarz Santosu, który w kontrakcie ze swoim klubem miał klauzulę odejścia w wysokości 45 mln euro, będzie kosztował aż o 15 mln więcej? To zapewne efekt wyścigu, jaki zafundowały sobie oba hiszpańskie giganty. O Neymara zabiega też Barcelona, w związku z tym, by wygrać ten prestiżowy przetarg, Florentino Perez musiał szczególnie się wysilić. Real sprowadzi więc kolejnego bardzo drogiego gracza, co do klasy którego wciąż można mieć wątpliwości. Zdolny 19-latek zadziwił dotąd wyłącznie fanów Santosu. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim!