Rodri dość niespodziewanie sięgnął w poniedziałek po Złotą Piłkę ze sezon 2023/2024. Z tym wyborem z pewnością nie polemizuje Maciej Iwański, jedyny polski przedstawiciel biorący udział w głosowaniu. Afera wokół gali Złotej Piłki, bojkot Realu Madryt "To nie tak miało być" - mógłby zanucić piosenkę Budki Suflera Vinicius Junior. Reprezentant Brazylii w sobotę musiał przyjąć potężny cios, jakim była porażka na własnym stadionie z FC Barcelona (0:4). Pozostawał jednak we względnie dobrym nastroju. Według ostatnich doniesień hiszpańskich mediów, w niedzielę 24-latek urządził w domu imprezę. W jej trakcie świętował już rychłe odebranie swojej debiutanckiej Złotej Piłki - w założeniu pierwszej z wielu. "Vini" w minionym sezonie triumfował w Lidze Mistrzów oraz w La Lidze, do tego zgarnął Superpuchar Hiszpanii, błyszcząc w każdych rozgrywkach. Chociaż "France Football" zadbało o dyskrecję, jeszcze w poniedziałek przed południem wydawało się jasne, w czyje ręce trafi najbardziej prestiżowa indywidualna nagroda piłkarska. Stało się jednak inaczej. Florentino Perez dowiedział się, że po Złotą Piłkę sięgnie Rodri i Real Madryt natychmiast zbojkotował paryską galę. Nikt z klubu nie pojawił się w stolicy Francji, a najważniejsze trofeum rzeczywiście padło łupem Rodriego z Manchesteru City. Vinicius nie pozostawił wątpliwości, co do swojego podejścia do gorącego tematu. Szybko zamieścił w mediach społecznościowych wymowny wpis. Tak głosował jedyny Polak. Vinicius musiał obejść się smakiem Chociaż decyzja wzbudziła ogromne poruszenie w przestrzeni medialnej, sami dziennikarze zdają się przyjmować Rodriego jako naturalnego zwycięzcę. Od lat polskim przedstawicielem podczas głosowania w plebiscycie Złotej Piłki jest Maciej Iwański. Dziennikarz TVP Sport ujawnił, na kogo głosował w tym roku. Trzeba przyznać, że idealnie wyczuł nastroje pozostałych głosujących, bo jego czołowa trójka prezentuje się dokładnie tak samo, jak ta ostateczna. Iwański na pierwszym miejscu postawił Rodriego (podarował Hiszpanowi 15 punktów), na drugim Viniciusa (12 punktów), a na trzecim Jude'a Bellinghama (10 punktów). "Każdy elektor kieruje się trzema kryteriami. Pierwszym są osiągnięcia indywidualne, drugim zespołowe, a trzecim jest klasa i fair play. Detale zdecydowały o tym, że postawiłem Rodriego - zaczął Iwański. Wygląda zatem na to, iż kwestie pozaboiskowe rzeczywiście były istotne względem ostatecznych rozstrzygnięć. "Naprawdę w dzisiejszej piłce ze świecą szukać zawodników nieobecnych w mediach społecznościowych, takich, którzy skończyli studia, wiedząc, że piłka niekoniecznie musi być jedyną drogą ich życia, mają w sobie dużą dawkę pokory, umiaru i nie władają masową wyobraźnią. Rodri jest piłkarzem, którego docenia się, oglądając mecze przez 90 minut. To nie jest gwiazda nowych czasów, gdzie młodzi odbiorcy oglądają tylko skróty i wtedy zachwycają się spektakularnymi akcjami, bramkami i dryblingami Viniciusa. Klasa, jaka przemawia za Rodrim, skłoniła mnie do tego, aby znalazł się minimalnie przed piłkarzem Realu Madryt" - spuentował Iwański na łamach TVP Sport.