Propozycja prezesa Realu, to zamach na tradycję. Hiszpania jest krajem, gdzie piłkę przeżywa się nocą. Tymczasem Florentiono Perez lobbuje w hiszpańskiej federacji i we władzach ligi, by przynajmniej niektóre mecze Realu zaczynały się o godz 15. Wtedy sprowadzone za 210 mln euro gwiazdy podziwiać będą nie tylko ludzie na Santiago Bernabeu, ale też miliony rozkochanych w piłce? Chińczyków. Prezes Realu wie, że Primera Division zaniedbała gigantyczny rynek, który od jakiegoś czasu z sukcesami podbija Premier League, a nawet Serie A. Pierwszym krokiem ma być mecz Realu z reprezentacją Chin, który odbędzie się 22 grudnia o godzinie 15. Klub z Madrytu zarobi na nim koło miliona euro, ale nie to jest najważniejsze. Liczy się utrwalenie królewskiej marki w kraju, który może dać gigantyczne wpływy. W lożach dla vipów Santiago Bernabeu mają zasiąść chińscy i hiszpańscy dostojnicy, mecz będzie okazją do spotkań na wysokim szczeblu. Perez nigdy nie lekceważył Państwa Środka, stąd tournee Realu po Chinach w 2003 i 2005 roku. W tym ostatnim brał udział szef hiszpańskiego rządu José Luis Rodríguez Zapatero - zapamiętały kibic Barcelony. Przesądy nie grają jednak roli tam, gdzie można razem nieźle zarobić. W 2006 roku Perez podał się jednak do dymisji i przyjaźń królewskich z Chinami się urwała. Dziś, trzeba budować ją niemal od początku. Federacja i władze ligi wspierają Pereza mając nadzieję, że w hiszpańskim podboju Chin weźmie udział także Barcelona. Najlepsza drużyna świata nie może nie być hiszpańską dumą i znakomitym produktem. W ostatniej edycji Champions League pobiła przecież kluby angielskie: znane i cenione za Wielkim Murem. Perez z lubością cytuje rodaka Rafę Beniteza, który przyznaje, że wizyty w Chinach to dla Liverpoolu sprawa podstawowa, choć ze sportowego punktu widzenia - bez znaczenia. Władze Primera Division mają powołać komisję, która zbada, jakie dochody przyniosłaby hiszpańskim klubom gra w godzinach odpowiadających Chińczykom. A potem wszyscy podniosą pewnie rękę na hiszpańskie świętości. Miejscowy kibic poklnie, pomarudzi i przyjdzie na stadion tuż po południu. W końcu i tak będzie czuł się uprzywilejowany, bo on, także za chińskie pieniądze, zobaczy największe gwiazdy z bliska. CZYTAJ I DYSKUTUJ O ARTYKULE Z DARKIEM WOŁOWSKIM!