Ktoś kiedyś powiedział, że w świecie futbolu są defensorzy, którzy lubią "znajdować się na zdjęciu". Chodzi o to, że w przypadku tracenia poszczególnych goli Ci obrońcy są tymi, którzy w opinii publicznej odpowiadają za całe zło, które dzieje się w obronie poszczególnych drużyn, bo zawsze są gdzieś blisko akcji, w której zespół traci gola. Na takiego antybohatera wyrósł na pewno w ostatnich latach w reprezentacji Polski Jan Bednarek, którego niektórzy kibice chcieliby nawet odsunąć od kadry. Frankowski w znakomitej formie. Francuzi zachwycają się Polakiem Polska w marcu walczyła w marcowych barażach o awans do mistrzostw Europy w Niemczech i Biało-Czerwoni te baraże przeszli, pokonując w finale Walię po rzutach karnych. W obu tych spotkaniach od początku w naszej kadrze grał Jan Bednarek i znów znalazł się na tym przysłowiowym zdjęciu. Defensor najpierw był blisko piłki przy jedynym golu straconym z Estonią, a później bardzo niepewnie wyglądał w finale, czego kulminacją był błąd, który doprowadził do panicznej interwencji Wojciecha Szczęsnego przed polem karnym. Wojciech Szczęsny broni Jana Bednarka. Stanowcze słowa Bednarka niedawno w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym" bronił nieśmiało Władysław Żmuda, zwracając uwagę na jego doświadczenie i potrzebę takiego zawodnika w kadrze. Bednarka broni także właśnie wspomniany Szczęsny, który uważa, że krytyka, która spływa w jego stronę, jest bardzo przesadzona. - Ja uważam, że Janek powinien robić to, co robi. Lubię z Jankiem grać. Raz odpaliliśmy w tym meczu, ale to z mojej winy. Krzyknąłem mu, żeby zostawił piłkę, on zostawił, ja wyszedłem, piłkę wykopałem. Okej, było jak na zamieszanie, ale sytuacja została wyjaśniona. Pomińmy, że był faul nawet, mniejsza z tym. I nagle ktoś mówi o elektrycznym Bednarku. Bo nagle posłuchał własnego bramkarza? On byłby elektryczny, gdybym ja wychodził, a on by wykopał ją na aut. To jest takie gadanie dla gadania - wytłumaczył bramkarz naszej kadry w rozmowie z "Foot Truckiem". Wielkie emocje do samego końca w finale Pucharu Króla. Rafael Nadal nie pomógł - Uważam, że reputacja jest dzisiaj wyjątkowo ważna w piłce nożnej od zewnątrz. Jak ktoś w jakiś sposób dorobił się reputacji tego, któremu nie idzie, to nawet jak wcale tak nie jest, to potem dopatrują się niektórych rzeczy. Wczoraj zresztą o tym rozmawialiśmy. Uważam, że w dwóch meczach Janek w ogóle nie zagrał źle, nie popełnił jakichś błędów. A potem widziałem, że wszyscy dobrze, tylko znowu ten Bednarek - dodał jeden z szefów naszej defensywy, który stoi między słupkami. - Znalazłem ze czterech-pięciu, którzy popełnili dużo większe błędy, ze mną włącznie. A spada na Janka, bo Janek. Nie ma innego powodu. Zszedł z jakąś tam drobną kontuzją w meczu z Walią. Uważam, że to jest całkiem odpowiedzialne zachowanie, kiedy czujesz, że nie dojeżdżasz. Zgłosił i poszedł do zmiany. A nagle czytam, że on zszedł, bo słabo grał. No nie! Zszedł, bo jest doświadczonym zawodnikiem i wiedział, że w tym momencie fizycznie nie jest w stanie pomóc zespołowi i lepiej będzie, jak wejdzie ktoś za niego. Jakby zszedł ktokolwiek inny, to nikt by nie zapomniał, że miał uraz. A że to był Janek, to wszyscy zapominają - zakończył bramkarz, który wybronił Polsce awans w karnych. Bednarek obecnie jest tym najbardziej doświadczonym środkowym obrońcą w naszej kadrze. 27-latek zagrał w naszej reprezentacji łącznie w 56 spotkaniach. Strzelił jednego gola.