Reprezentacja Włoch w ostatnim meczu domowym bieżących eliminacji do przyszłorocznego Euro mierzyła się z kadrą Macedonii Północnej. "Azzuri" musieli wygrać za wszelką cenę, chcąc przedłużyć swoje szanse na bezpośredni awans. Niechęć do grania w barażach ma w ostatnich latach szczególne znacznie. Włosi nie zagrali na dwóch kolejnych mundialach, zaprzepaszczając swoje szanse właśnie w meczach barażowych. W 2017 roku cały Półwysep Apeniński pogrążył się w wielkiej rozpaczy, po tym, jak Italia odpadła w dwumeczu ze Szwedami. Kilka lat później historia zatoczyła koło i w półfinale baraży do mistrzostw świata w Katarze, "Azzuri" ponownie się nie popisali, sensacyjnie przegrywając z niżej notowaną Macedonią Północną. Okazało się, że los skojarzył obie drużyny również w fazie grupowej eliminacji do Euro 2024. W pierwszym starciu obu ekip rozegranym na obiekcie w Skopje padł remis 1:1, dlatego zemsta bolesną porażkę została odroczona. Idealną okazją było rewanżowe starcie, które rozegrane 17 listopada na Stadio Olimpico. Zmotywowani Włosi oprócz czysto sportowej złości byli napędzani faktem, że przekonujące zwycięstwo może ich uchronić przed koniecznością walki w wymagających barażach. Już od pierwszych minut stało się jasne, kto jest niekwestionowanym faworytem tego meczu. Podopieczni Luciano Spallettiego szybko narzucili swoim rywalom ciężkie warunki, chcąc jak najszybciej wyjść na prowadzenie i kontrolować przebieg piątkowego starcia. Przewaga Włochów rosła z minuty na minutę i została ona udokumentowana w 17. minucie, kiedy to Giacomo Raspadori posłał świetne dośrodkowanie, a Matteo Darmian precyzyjnym strzałem głową otworzył wynik spotkania. Niezwykły gest polskich piłkarzy. Tak wyszli na murawę, od razu było widać Gospodarze nie zamierzali osiadać na laurach i w dalszym ciągu mocno naciskali bezradnych Macedończyków. Piłkarze z Półwyspu Apenińskiego próbowali swoich szans w ataku pozycyjnym, starając się za wszelką cenę "zabijać" wszelkie próby szybkich ataków rywali. Włosi na szczególnie mocne obroty weszli w samej końcówce pierwszej połowy, serwując oponentom prawdziwy pokaz piłkarskiej jakości. W 40. minucie okazję z rzutu karnego miał Jorginho, jednak pomocnik Arsenalu nie zdołał pokonać Stole Dimitrievskiego, który wyczuł jego zamiary i idealnie sparował uderzenie. Co się odwlecze to nie uciecze. Kilkadziesiąt sekund później na tablicy wyników widniał rezultat 2:0. W centrum wydarzeń boiskowych znalazł się Federico Chiesa, który odebrał dokładne podanie i oddał potężny strzał z dystansu. Futbolówka jak zaczarowana wpadła w lewy dolny narożnik bramki tuż za plecami bezradnego golkipera. Jak się jednak okazało, nie był to koniec popisu rozsierdzonych Włochów, którzy jeszcze przed przerwą chcieli dobić swoich przeciwników. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry ponownie objawił się geniusz Federico Chiesy. Klubowy kolega Arkadiusza Milika i Wojciecha Szczęsnego otrzymał dokładne podanie od Domenico Berardiego, a następnie mocno uderzył z krawędzi pola karnego. Na jego szczęście piłka odbiła się od jego z zawodników gości i kompletnie zmyliła bramkarza Macedonii. Chwilę później arbiter użył gwizdka po raz ostatni i zaprosił do szatni zawodników obu ekip. Włoscy piłkarz schodzili z murawy przy akompaniamencie głośnego dopingu kibiców, którzy docenili efektowną, jak i efektywną grę swoich ulubieńców. Reprezentacja Włoch zemściła się na Macedonii Północnej. Kolega Szczęsnego i Milika dał wielki popis Wraz z początkiem drugiej odsłony scenariusz tego spotkania (przynajmniej na początku) nie uległ znaczącej zmianie. To Włosi szybko przystąpili do ataku, chcąc zaskoczyć rywali błyskotliwymi akcjami. W 47. minucie atomowy strzał oddał Giacomo Raspadori, jednak golkiper Macedonii wspaniale obronił jego uderzenie. Niewykorzystana sytuacja zemściła się kilka minut później, kiedy jedną z nielicznych akcji na gola zamienili goście. Ezgjan Alioski posłał wysokie podanie w pole karne, a tam najlepiej odnalazł się Jani Atanasov, który wyskoczył najwyżej i bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Stracona bramka mocno zmotywowała gospodarzy, który natychmiast ponowili swoje ataki. Na ich nieszczęście pomiędzy słupkami świetnie sprawował się Stole Dimitrievski, który w 53. minucie perfekcyjnie zatrzymał strzał Giacomo Bonaventury. Gospodarze mieli przewagę, jednak nie potrafi jej udokumentować. Brak skuteczności zemściła się w 74. minucie, kiedy to Jani Atanasov ponownie zaskoczył Gianluigiego Donnarummę, umieszczając futbolówkę w siatce. Reprezentant Polski definitywnie zmieni klub? Trwają ważne rozmowy Włosi nie zamierzali pozostawić losów meczu czystemu przypadkowi i postanowili działać. W 81. minucie swój przyzwoity występ ważnym trafieniem zwieńczył Giacomo Raspadori, który pewnym strzałem w prawy dolny róg nie dał najmniejszych szans golkiperowi Macedonii na skuteczną interwencję. Italia dobiła rywala już w doliczonym czasie gry. W 94. minucie na listę strzelców wpisał się Stephan El Shaarawy, który zamienił strzał z krawędzi pola karnego na finalnego gola. Zwycięstwo Włochów sprawia, że wskoczyli oni na drugie miejsce w grupie. Podopiecznym Luciano Spallettiego został jednak jeden mecz z Ukrainą, z którą powalczą o bezpośredni awans na przyszłoroczne Euro. Rezultat ze Stadio Olimpico sprawia również, że nasza reprezentacja może uniknąć mocnego rywala w ścieżce barażowej. Nie jest tajemnicą, że "Azzurii" nawet pomimo problemów są jedną z najsilniejszych reprezentacji Starego Kontynentu.