"Aktualni jeszcze mistrzowie i wicemistrzowie świata w RPA skompromitowali całą Europę. U Włochów wyszła fatalna polityka transferowa w klubach, gdzie stawia się na zagranicznych zawodników. Francuzi zapatrzyli się natomiast na Polski Związek Piłki Nożnej i zamiatali pod dywan aferę za aferą. Efekt wszyscy widzieliśmy" - powiedział Tomaszewski. Jego zdaniem już w tej fazie mistrzostw można powiedzieć, że ich wynik został wypaczony przez "konserwatywnych ramoli z FIFA", którzy "stworzyli państwo w państwie i nie chcą minimalizować błędów sędziowskich". "Po to jest elektronika, żeby korygować błędy popełniane przez człowieka. Tak jest od dawna w innych dyscyplinach, jednak konserwatyści z FIFA wolą zepsuć mistrzostwa, niż dopuścić możliwość obejrzenia powtórki przez któregoś z arbitrów. Dopóki za sterami FIFA nie stanie Franz Beckenbauer, to w tej organizacji nic się chyba nie zmieni" - wyjaśnił Tomaszewski. Jego zdaniem obecnego szefa FIFA Szwajcara Seppa Blattera do wprowadzenia zmian mogą nakłonić naciski z macierzystej federacji. Tomaszewski przypomniał, że Szwajcarzy z turniejem w RPA pożegnali się po fatalnych błędach sędziego. "Szwajcarzy bardzo dobrze zaprezentowali się na tych mistrzostwach. Niestety, wyrzucił ich z turnieju arbiter z Arabii Saudyjskiej, który futbol zawodowy zna chyba tylko z komiksów. W meczu z Chile Szwajcarzy stracili bramkę ze spalonego, a sędzia wyrzucił im jeszcze zawodnika, choć ten tylko "oganiał się" od nieprzepisowo atakujących go rywali. Szwajcarzy przegrali 0-1 i odpadli z turnieju. Przy remisie to oni a nie Chile graliby dalej" - powiedział Tomaszewski. Podkreślił, że w tej chwili po błędach arbitrów w kilku krajach jest żałoba narodowa. Tomaszewski przypomniał, że oprócz Szwajcarów sędziowie skrzywdzili również Anglię i Meksyk. "Obie te drużyny miały szansę wygrać swoje mecze w walce o ćwierćfinał. Mogę dzisiaj powiedzieć, że gdyby nie sędzia to Anglia wygrałaby z Niemcami a Meksyk z Argentyną i nikt tego nie zaneguje. Nie da się bowiem sprawdzić, jaki przebieg miałyby te mecze, gdyby sędziowie uznali prawidłowego gola na 2-2 dla Anglików i nie uznali nieprawidłowej bramki na 1-0 dla Argentyny. Anglia i Meksyk mogły pokonać swoich rywali, ale uniemożliwili im to sędziowie" - podkreślił Tomaszewski. Dodał, że jeśli mistrzostwo świata zdobędą Niemcy bądź Argentyna, to będzie można powiedzieć o wypaczeniu wyniku całych mistrzostw. Zdaniem Tomaszewskiego największe szanse na tytuł ma jednak Brazylia. "Jako Europejczyk chciałbym, by w finale zagrały zespoły z naszego kontynentu. Cieszyłbym się, gdyby w walce o złoto spotkały się zespoły Holandii i Niemiec. Wydaje się to jednak mało realne. Holendrzy już w ćwierćfinale zmierzą się z Brazylią. To przedwczesny finał. Obie te ekipy nie zagrały jeszcze dobrego meczu, ale wygrywają. To cechuje wielkie drużyny. Nie sztuką jest wygrać wysoko gdy wszystko dobrze idzie. To potrafi każdy głupi. Brazylijczycy w RPA grają jednak nieprawdopodobnie. Wystarcza im 15 minut dobrej gry by zapewnić sobie zwycięstwo. Chyba nikt nie da rady ich zatrzymać" - powiedział Tomaszewski. Były reprezentant Polski bardzo wysoko ocenił postawę bramkarzy na mistrzostwach świata. Podkreślił, że mają oni dużo trudniejsze zadanie niż ich starsi koledzy. "Jestem chyba bramkarzem z ostatniego pokolenia, które grało "normalnymi" piłkami. Wystarczyło wówczas ustawić zespół na szesnastym metrze i można było realnie myśleć o dobrym wyniku z każdym rywalem. Teraz nie da się zamurować bramki. Za moich czasów piłka leciała z prędkością 100 km/h. Teraz jest to 150 km/h. Te piłki nie lecą a śmigają. Gdybym ja puścił gola z 20 metrów to byłaby kompromitacja, a po strzale w krótki róg powiesiliby mnie. Obecnie często nie można mieć żadnych pretensji do bramkarza, który wpuści gola z ponad 30 metrów. Zmieniły się piłki, zmieniły się buty. Nie chciałbym teraz grać, bo bramkarze mają naprawdę trudne zadanie. Współczuję im. Zmiany sprzętu piłkarskiego uatrakcyjniają jednak futbol i trzeba je zaakceptować" - wyjaśnił Tomaszewski. Oceniając organizację mistrzostw Tomaszewski podkreślił, że stały się one dla Afryki szansą, która jest dobrze wykorzystywana. Nawet krytykowane przez wielu trąbki "wuwuzele" są, zdaniem Tomaszewskiego, elementem uatrakcyjniającym mistrzostwa. "Jestem przekonany, że trafią one również na europejskie stadiony. Niech walą od 1 do 120 minuty. Komu przeszkadzają niech idzie do kościoła. Na stadionach ma być głośno. Jak graliśmy na starym Wembley, to nie słyszeliśmy własnych myśli" - przypomniał Tomaszewski. Dodał, że rozgrywanie mistrzostw w czasie afrykańskiej zimy przy temperaturze spadającej do ok. 4 stopni Celsjusza nie jest żadnym problemem dla piłkarzy. Jego zdaniem zawodnicy mogą jedynie narzekać na boiska, które "wydają się trochę zjechane i wyglądają na mocno zużyte".