Sławny piłkarz Górnika na stałe mieszka w Belgii od 1975 roku. Górnik i Zabrze będą miały na brukselskiej uroczystości własnych przedstawicieli. Klub reprezentuje prezes Arkadiusz Szymanek a miasto - wiceprezydent Krzysztof Lewandowski. Na spotkaniu pojawi się również inny symbol Górnika - Jerzy Gorgoń z małżonką. Włodzimierz Lubański: grad goli, bez różnicy komu Włodzimierz Lubański zdobył mnóstwo bramek. Według statystyk w oficjalnych spotkaniach dla pierwszej reprezentacji Polski wbił ich 48 a dla Górnika Zabrze - 228 (155 w ekstraklasie, 40 w Pucharze Polski, 33 w europejskich puchar wliczając również Intertoto). A ile tych goli padło w innych okolicznościach - choćby w trakcie wielu tournée po Ameryce Łacińskiej? A przecież po odejściu z Górnika przeżywał jeszcze drugie piłkarskie życie. Strzelił jeszcze 124 ligowe bramki (82 w ekstraklasie belgijskiej dla Lokeren i 42 w II lidze francuskiej - 28 dla Valenciennes i 14 dla Quimper. Trudno wybrać te ważne i ważniejsze gole. Zdecydowałem się na zestawienie dwunastu historii z dwunastoma rywalami. 1963: dla reprezentacji Polski w debiucie z Norwegią Miał wtedy 16 lat i 188 dni. Oznacza to, że do dziś jest zarówno najmłodszym reprezentantem jak i najmłodszym strzelcem gola dla reprezentacji. Na stadionie w Szczecinie gdzie reprezentacja Polski grała pierwszy raz w historii wyszedł w podstawowym składzie (debiutowało jeszcze trzech innych śląskich asów - Zygfryd Szołtysik z Górnika, Jerzy Wilim z Szombierek i Henryk Pietrek z Ruchu, dla tego ostatniego był to jedyny mecz w kadrze). Grał godzinę, strzelił gola na 3-0 w 34.minucie. "Najładniejsza akcja meczu. Faber ucieka z lewej strony i centruje. Musiałek przedłuża podanie na prawe skrzydło, a tam Lubański, w pełnym biegu, potężnym strzałem zdobywa trzecią bramkę" - pisali reporterzy. Skończyło się 9-0; 1967: dla Górnika Zabrze z Ruchem Chorzów Włodzimierz Lubański był katem Ruchu. Zaczął chorzowianom strzelać bramki w 1964 roku, przychodziło mu to efektownie i łatwo. Dwa razy w jednym meczu ligowym potrafił wbić niebieskim cztery gole! Pierwszy raz było to w listopadzie 1967 roku. Górnik bronił wtedy tytułu, ale bardzo mocny wówczas Ruch zajmował akurat pierwsze miejsce w tabeli. Górnik wygrał wtedy 4-1: Lubański zdobył te bramki po dwóch mierzonych strzałach z dystansu, przelobowaniu bramkarza głową i dobitce z bliska. Zachwyceni reporterzy pisali, że "od czasów Pohla takich bramek nie oglądano". Ogółem Lubański strzelił Ruchowi 18 goli w lidze i 2 w Pucharze Polski; 1967: dla Górnika Zabrze z Dinamem Kijów W sezonie 1967/68 w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych Górnik trafił na klub z Kijowa, najlepszy wówczas radziecki zespół. W pierwszym meczu na Ukrainie w obecności 100 tysięcy widzów Górnik wygrał 2-1 a zwycięskiego gola strzelił Lubański. Rozegrał w Kijowie doskonały mecz, wiele razy toczył udane pojedynki z obrońcami. Tamto zwycięstwo Górnika odbiło się echem w Europie. Na Śląsku odnotowano zaległości w wydobyciu węgla spowodowane... oglądaniem telewizyjnej transmisji. W rewanżu na Stadionie Śląskim padł remis 1-1 i Górnik awansował dalej; Piątek, Zieliński, Szczęsny - zobacz, jak grali w Serie A 1968: dla Górnika Zabrze z Manchesterem United Po wyeliminowaniu kijowian, w ćwierćfinale tej samej edycji PEMK Górnik trafił na Manchester United. W pierwszym meczu na Old Trafford przegrał 0-2 i o wszystkim zdecydował rewanż na Stadionie Śląskim w obecności 100 tysięcy widzów. Tamto spotkanie chciało obejrzeć 200 tysięcy ludzi. U gości m.in. Bobby Charlton i George Best. Do awansu zabrakło Górnikowi jednej bramki. Tamtego lutowego dnia warunki były trudne, zwały odgarniętego wcześniej śniegu otaczały zalodzoną murawę. Zabrzanie atakowali bezustannie, na zmrożonej murawie (był luty) zdołali strzelić jednak tylko jednego gola po cudownym strzale Lubańskiego. Po latach mówił mi, że uważa ją za jedną z najładniejszych w karierze. "Był pilnowany przez przeciwników bardzo troskliwie, lecz mimo to każde niemal jego dojście do piłki oznaczało alarm". W tamtej edycji Manchester United zdobył Puchar Mistrzów, a porażka z Górnikiem była jedyną "Czerwonych Diabłów" w drodze po trofeum; 1969: dla Górnika Zabrze z Glasgow Rangers W 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów Włodzimierz Lubański strzelił trzy gole Szkotom (dwa u siebie i jeden na wyjeździe. Na Stadionie Śląskim zrobiła wrażenie zwłaszcza pierwsza bramka kiedy "wystartował jak burza do prostopadłego podania Szołtysika, w pełnym biegu minął Johna Gregga i z bardzo ostrego kąta posłał piłkę do siatki". Jednak samego siebie przeszedł w spotkaniu rewanżowym. Moim zdaniem gol na Ibrox Park jest jednym z najpiękniejszych zdobytych przez Polaka w europejskich pucharach. Lubański zrobił to w stylu Maradony choć brzmi to dziwnie, bo Diego miał wówczas 9 lat. Napastnik Górnika biegł od połowy, kiwał jak chciał a bramkarza to nawet... dwa razy! 1969: pięciopak dla reprezentacji Polski w meczu z Luksemburgiem Pięć goli w jednym meczu reprezentacji to wielka sztuka bez względu na klasę rywala. Robert Lewandowski najwięcej strzelił cztery - Gibraltarowi w 2014 roku. Lubański wbił o jednego więcej Luksemburgowi w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata Mexico'70. Polska wygrała 8-1, a napastnik Górnika wbił trzy pierwsze gole i dwa ostatnie. Zdobywał je z akcji, po rajdach, głową czy z karnego - bez różnicy. Pierwszego: w 8. minucie po centrze klubowego kolegi Erwina Wilczka i mocnym strzale głową. Drugiego: w 20. minucie po kolejnym podaniu Wilczka i bombie pod poprzeczkę z linii pola bramkowego. Trzeciego: w 36. minucie po rajdzie wzdłuż linii pola karnego, w którym mijał kolejnych rywali oraz wyłożeniu piłki przez Zygfryda Szołtysika i kolejnym potężnym strzale. Czwartego: w 82. minucie z rzutu karnego. Piątego w 85. minucie z kąta. Cieszył się w charakterystyczny sposób, pobiegł za bramkę z uniesioną dłonią. Pięć palców - pięć goli. Wyrównał w ten sposób reprezentacyjne osiągnięcie Ernesta Pohla (pięć goli z Tunezją podczas igrzysk olimpijskich w Rzymie, przyp. aut.); 1970: dla Górnika w Limie z reprezentacją Peru Tournée Górnika w Ameryce przeszły do legendy. Ogółem w latach 1963-83 zabrzanie polecieli za Atlantyk aż sześć razy. Lubański był na pierwszych pięciu wyjazdach. Nastrzelał tam mnóstwo bramek - zarówno silniejszym jak i słabszym przeciwnikom. Peru w 1970 roku było bardzo mocne. Wraz z brazylijskim trenerem, słynnym Didim, w przeszłości mistrzem świata kilka miesięcy później dotarło do ćwierćfinału mundialu. Tymczasem w lutym, w meczu z Górnikiem ledwo uratowało remis, przegrywając do przerwy 0-2, a obie bramki (już w 3. i 10. minucie) strzelił właśnie Lubański. U rywali wystąpili tak renomowani piłkarze jak obrońca Hector Chumpitaz i napastnik Hugo Sotil. Podobno gospodarze początkowo zastanawiali się czy w ogóle z Górnikiem grać, wybrzydzali, że to zbyt słaby rywal. No to się przekonali... Lubański opowiadał mi po latach , że z kolei dzięki występom Górnika w sąsiedniej Kolumbii wzrosła tam sprzedaż polskich samochodów "Warszawa". No bo skoro piłkarze z Polski są tacy dobrzy, to samochody też muszą... 1970: dla Górnika Zabrze z Romą W słynnym półfinałowym tryptyku z rzymianami Włodzimierz Lubański zdobył trzy gole: dwa w drugim meczu na Stadionie Śląskim i jednego w trzecim - w Strasbourgu. Najpierw wykorzystał karnego w 90. minucie. - Czy można wymyślić coś bardziej dramatycznego?- pytał mnie z uśmiechem. - Mój stan nazwał bym jednak raczej podnieceniem niż przestrachem - podkreślał. Wcześniej dużo ćwiczył karne więc nie było problemu. Z kolei w trzeciej minucie dogrywki popisał się gole w swoim stylu: uciekł z piłką prawie do linii końcowej i zaskakując ją uderzył, łapiąc bramkarza na wykroku. Piłka odbiła się od słupka i wpadła. W Strasbourgu popisał się z kolei pięknym, płaskim strzałem a piłka zanim wpadła do bramki znowu odbiła się od słupka. Jak wiadomo Górnik awansował do finału po losowaniu; 1971: dla Górnika Zabrze z Manchesterem City Gol z tym rywalem (ćwierćfinał Pucharu Zdobywców Pucharów) jest o tyle niezwykły, że wcześniej Lubański nadrywa więzadła stawu skokowego a jego nogę lekarze wkładają do gipsu. Kostka była spuchnięta. Lubański zgadza się na występ, wytrzymuje godzinę, ale zanim schodzi - wbija wspaniałą bramkę. Ale właśnie przy uderzeniu po którym pada gol, noga zaczyna go mocniej boleć. Do rozstrzygnięcia kto lepszy potrzebny jest trzeci mecz w Kopenhadze. Tam też Lubański strzela bramkę sprytnie trącając piłkę czubkiem buta, ale to Anglicy przechodzą dalej; 1972: dla Górnika Zabrze z Legią Warszawa Zbitka słów: "Górnik", "Legia" i "Lubański" natychmiast przynosi skojarzenie z finałem Pucharu Polski, który odbył się w 1972 roku w Olsztynie. Dla wielu był to najlepszy mecz Górnika w historii. Legia - m.in. z Kazimierzem Deyną i Gadochą w składzie - grała świetnie, do przerwy prowadziła nawet 2-1, ale nie miała szans. Przegrała 2-5 a cztery bramki zdobył Włodzimierz Lubański. Pilnowali go bez przerwy Andrzej Zygmunt i Feliks Niedziółka. Pierwszy urwał Lubańskiemu rękaw w koszulce a drugi - pokopał. Niemniej już w pierwszej połowie raz im uciekł i choć zgubił w akcji piłkę, zdołał ją odzyskać i oszukać bramkarza Piotra Mowlika. Po przerwie najpierw znowu ograł defensywę Legii, dołożył kolejną bramkę po rzucie rożnym, aż wreszcie ustalił wynik pięknym strzałem z wolnego. Wspaniała bramka! "Powinna ona stanowić wzorzec dla naszych szkoleniowców" - pisał zachwycony wysłannik katowickiego "Sportu". 1973: dla reprezentacji Polski w meczu z Anglią Kto wie czy to nie bramka, która najmocniej zaistniała w świadomości Polaków. We wspaniałym meczu eliminacji mistrzostw świata na Stadionie Śląskim Lubański strzelił gola na 2-0. Sławny Bobby Moore, kapitan mistrzów świata z 1966 roku będąc z piłką przy środkowej linii boiska, nie wiedział, że czai się zanim napastnik Górnika. Lubański zabrał mu piłkę i po rajdzie świetnie strzelił - Peter Shilton nie miał szans - piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. Szał! Niestety; siedem minut później doznał kontuzji, która zahamowała jego karierę i uniemożliwiła wyjazd na pamiętne mistrzostwa świata w 1974 roku; 1977: dla reprezentacji Polski w meczu z Danią Dwie bramki w Kopenhadze w ramach eliminacji do kolejnego mundialu. Silna Dania pojawi się dopiero w następnej dekadzie, choć już wówczas zagrał najlepszy piłkarz Europy Allan Simonsen (wygrał trofeum za grę w barwach Borussii MG). Lubański go jednak wówczas przyćmił. Na początku meczu z podania Grzegorza Lato lewą nogą trafił po raz pierwszy. W drugiej połowie ustalił wynik na 2-1: po centrze z rogu Henryka Kasperczaka i błędzie duńskiego golkipera Birgera Jensena, który minął się z piłką, spokojnie strzelił głową do bramki. W rewanżu na Stadionie Śląskim gola nie strzelił, zapisał się jednak w niezwykły sposób: rozpędzony mógł strzelić bramkę, ale ryzykowałby wówczas zdrowiem rzucającego mu się pod nogi bramkarza Pera Poulsena. Przeskoczył nad nim, do piłki tymczasem dobiegł Lato i zdobył gola. Lubański za ten gest został uhonorowany listem gratulacyjnym Międzynarodowego Komitetu Fair Play UNESCO. Paweł Czado