- Kiedy ostatnio zdobyłeś hat-tricka w meczu ligowym? - To było jeszcze w barwach Ruchu Chorzów. Graliśmy wtedy na Amice we Wronkach. Stare dzieje. - Piękna bramka z rzutu wolnego. Już dawno nikt nie kopał tak mocno i tak celnie zarazem. Jak to się robi? - Naszła, zeszła, weszła (śmiech). Wielkiej filozofii w tym nie ma. To są takie strzały, że wystarczy trafić w bramkę. Jak zacznę opowiadać, że mierzyłem to i tak nikt nie uwierzy. Czy był to gol życia? Nie wiem. Na pewno był ważny, bo prowadziliśmy, choć trzeba przyznać, że dosyć krótko. - Właśnie. Świt szybko wyrównał i was zaskoczył. Długo nie mogliście się otrząsnąć. - Tak to fakt. Nie każdy mecz wygrywa się 7:2 jak z Polonią. Spotkanie trzeba wybiegać, wywalczyć. Najważniejsze że wygraliśmy. - Wróćmy do gola z rzutu wolnego. Był naprawdę rzadkiej urody. Myślisz że masz szansę wygrać konkurs w Canal+ na najładniejszą bramkę sezonu? - Nie wiem, to trudne pytanie. Musiałbym najpierw zobaczyć jak ta bramka wygląda w telewizji. Jedna moja bramka jest już na 3 miejscu, więc może i ta się przebije. Zobaczymy. - Karny strzelony, ale nie za pewnie. Teraz to ty będziesz wykonawcą jedenastek, aż do pierwszej skuchy? - Przyznam się, że jak do tej pory raz nie strzeliłem karnego. Zwykle bramkarze mnie nie wyczuwają. Tym razem było inaczej i dlatego Peskovic był bliski obrony. Nie wiem czy będę nadal wykonywał karne. Na dzień dzisiejszy tak ustalił trener i tak jest. - Był faul przy rzucie karnym? - (śmiech) Faul??!! Ja się cieszę że mi nogi nie urwało. Szczerze mówiąc nie widziałem, czy sytuacja miała miejsce w polu karnym. W pierwszej chwili byłem bardzo zdenerwowany, gdy zobaczyłem, że sędzia daje bramkarzowi tylko żółtą kartkę. Uspokoiłem się dopiero wówczas, gdy zorientowałem się, iż będzie karny. - Rozstrzelałeś się na dobre. Zakładałeś sobie jakiś pułap bramek w tym sezonie? - Nie. Kiedyś sobie takie założenia robiłem i nic z tego nie wychodziło. Teraz nic więc sobie nie zakładam. Co będzie to będzie. - Wygraliście, a podobno miał być dziś remis Powiem szczerze, że takie gadanie mnie strasznie denerwuje. Zresztą nie tylko mnie, ale wszystkich w drużynie. Od kilku dni krążyły teksty, że mecz będzie ułożony na remis, że oba kluby nie chcą sobie zrobić krzywdy, że Janusz Wójcik ma na Łazienkowskiej układy. Żadnych układów nie ma! Świt przyjechał i powiesił nam poprzeczkę bardzo wysoko. Co by pisali w prasie gdybyśmy zremisowali? A przecież nie każdy mecz można wygrywać. Wszyscy muszą mieć do nas trochę więcej zaufania. My na pewno się nie układamy i w każdym spotkaniu walczymy o zwycięstwo. - Nie denerwuje was to, że mimo fantastycznej rundy i praktycznie samych wygranych będziecie się musieli cieszyć z wicemistrzostwa? - Niestety takie jest życie, taka jest piłka. Na 10 spotkań 9 wygraliśmy i musimy zwyciężać do końca i czekać na potknięcia Wisły. Dopóki istnieją matematyczne szansę na tytuł mistrzowski, będę w niego wierzył.